Menu
poniedziałek, 31 października 2016

O tym jak nas tuczą antybiotyki.

Wszyscy mówią, że kurczaków z masowych hodowli nie należy jeść - bo są faszerowane antybiotykami. Nawet Ci, którzy sami siebie faszerują antybiotykami kilka razy do roku, w przypadku, gdy antybiotyk nie jest konieczny...

Dlaczego więc antybiotyki są takie niebezpieczne?

Dlaczego antybiotyki podawane są zwierzętom?
Wszyscy uważają, że antybiotyki podawane są zwierzakom aby nie chorowały, ponieważ przetrzymywane są w słabych warunkach. Nie potwierdzam, ani nie neguję. Choć podejrzewam, że to prawda.
Dodam, że niskie dawki antybiotyków podawane zwierzakom hodowlanym zwiększają ich masę o 15%. Co przekłada się na większe zyski. Im wcześniej podawane są antybiotyki - tym większy przyrost masy.
  • Badania na myszach.
U myszy, którym od 'wczesnej młodości' podawano niskie dawki antybiotyków - wzrosła procentowa zawartość tkanki tłuszczowej. Ich mikroflora zaczęła przypominać mikroflorę osoby otyłej. Zarówno grupa badawcza jak i kontrolna otrzymywały taka samą ilość kalorii, jednakże potrafiły one uzyskać więcej energii z pożywienia i przechowywać ją w postaci nadprogramowej tkanki tłuszczowej. 
  • Badania na dzieciach
Porównanie brytyjskich dzieci które brały antybiotyki oraz tych które nie miały z nimi do czynienia ukazuje diametralne różnice w ich masie ciała. Okresy (w latach) utrzymywania się nadwagi były uzależnione od wieku w którym małemu pacjentowi podano antybiotyk. Dowodzi to, iż stosowanie antybiotyków we wczesnym okresie życia może oddziaływać na skład mikroflory jelit, a w konsekwencji wywoływać 'tendencję do tycia' utrzymującą się przez długie lata po skończeniu kuracji.

Antybiotyk niekiedy jest jedynym wyjściem. Ale nie co roku lub nawet kilka razy do roku. Często przepisywany jest 'na wyrost'. Zanim sam/sama go przyjmiesz lub podasz potomkowi, upewnij się, czy to ostateczne wyjście.







Źródło:
-Sonnenburg Erica, Justyn "Zdrowie zaczyna się w brzuchu"





sobota, 29 października 2016

Banalny przepis na spaghetti z krewetkami.

Idealne na fit kolację z ukochanym pakerem/fit przyjaciółką/samym sobą <wstaw dowolne>Banał. Robi się mega szybko, smakuje bardzo dobrze. I wiadomo... przygotowując owoce morza łatwiej udać, że niezłe z nas kucharki :-P 

Potrzebujemy:
-makaron spaghetti
-masło
-oliwa z oliwek
-krewetki
-natka pietruszki
-zioła prowansalskie
-sól himalajska
-pieprz czarny
-oregano
-cytryna
-czosnek
-szpinak
-żółty ser

Przygotowanie:

  1. Makaron gotujemy al dente. 
  2. Na patelni rozpuszczamy odrobinę masła i dolewamy nieco oliwy z oliwek. Wrzucamy na nią 2 garści szpinaku lub kilka kostek mrożonego. Czekamy aż szpinak się poddusi/rozpuści. Dodajemy posiekany drobno czosnek i krewetki. Posypujemy odrobiną soli, ziołami prowansalskimi, pieprzem, i oregano. Czekamy aż krewetki będą gotowe (skurczą się). I posypujemy je posiekaną natką pietruszki.
  3. Przecedzamy makaron (nie polewamy go zimną wodą po odcedzeniu!). Do gorącego makaronu (znajdującego się w garnku) dodajemy krewetki, posypujemy całość utartym serem i wyciskamy do środka połowę cytryny. 
  4. Całość mieszamy, aż do rozpuszczenia się sera.



Przepis banalny, że aż śmieszny. A wierzcie mi na słowo, to jest pyszne. 

czwartek, 27 października 2016

Fit Rafaello. Proste jak budowa cepa, sycące jak... nie wiem co :D

Potrzebujemy:
-100g kaszy jaglanej
-mleko kokosowe
-wiórki kokosowe
-miód
-olejek migdałowy
-migdały

Przygotowanie:
-Gotujemy kaszę jaglaną w 450ml mleka kokosowego, aż zupełnie wchłonie mleko, pamiętamy o mieszaniu ponieważ lubi się przypalać... no i oczywiście mi wykipiała bo zaczęłam robić 54 inne rzeczy jednocześnie.
-Pod koniec gotowania się kaszy wsypujemy do niej 5 czubatych łyżek wiórków kokosowych i kilka kropel olejku migdałowego, dodajemy miód - najlepiej spróbować i stwierdzić ile tego miodu bo ja stanowczo przesłodziłam.
-Tak przygotowaną kaszę ^^ wstawiamy do lodówki aby ostygła. Kasza jaglana stygnie dosyć długo i ja osobiście poparzyłam ręce 'lepiąc' kulki.
-Ostudzoną kaszę wyjmujemy, lepimy z niej kulki, wkładając migdały do środka, następnie obtaczamy z wiórkach z kokosa.
-Chłodzimy.

Jak dla mnie - mega sycące! No i nie są to puste kalorie :-)

czwartek, 13 października 2016

6 powodów dla których warto mieć w swojej kuchni olej z czarnuszki. FIWE - Międzynarodowe Targi Branży Fitness & Wellness.


Ulicznie, w Słowiańskim Przykucu ze Stolicy witam Was ja. No dobra, już nie ze Stolicy. 
Miałam to szczęscie wybrać się ostatnim czasem na targi FIWE. 
Czy mi się podobało?
Nie. 
Nie lubię takich tłumów, nie lubię gdy ktoś się o mnie ociera. Nie lubię wszechobecnego lansu i w ogóle nie podobało mi się to wydarzenie.
Czy żałuję, że pojechałam?
Nie.
Po 1 udało mi się spełnić moje marzenie - mianowicie spotkać Kubę Mauricza, mój największy autorytet. [tak, to Kuba a nie Ewa Chodakowska jest moim największym autorytetem - aczkolwiek Ewę również uwielbiam].


i... przeuroczą, przesłodką, przemiłą, prześliczną i przemalutką Kasię Dziurską :-)


I Różala który ciągle udzielał wywiadów... więc aby mu nie przeszkadzać postanowiłyśmy zrobić sobie z nim selfie z odległości. Cóż... jak widać kto inny jest mistrzem drugiego planu :-D



I to tyle z istotnych dla mnie atrakcji. Byłyśmy tak zdemotywowane po pierwszym dniu targów, że drugi odpuściłyśmy na rzecz spaceru po Warszawie z kolegami! [dziękuję!]
I przekonałam się po raz kolejny, jaki świat jest mały... :-)



Spotykając koleżankę ze studium pedagogicznego któro robiłam hmm... 6lat temu...
I obejrzałam mecz. Po raz 2 w życiu. 





Zjadłam najlepsze pączki ever, mój cellulit lubi to!



Wbiegłyśmy też zrobić sobie fotkę w fontannie. Uwierzcie na słowo, zgranie się do skoku w 2 osoby jest mega trudne a już na maxa jest to trudne gdy trzeba to zrobić z mega wysportowaną koleżanką ;-D
...która jest 34razy szybsza od standardowej 25latki ;-D



Spotkałam mega wielkiego rudego kotka. 


I zrobiłyśmy bardzo dużo zdjęć z ziomkami z osiedla. Oczywiście chłopcy posprzątali mieszkanie, zrobili obiad i pokazali nam jak u nich wszystko jest normalnie i wspaniale. Nie zapomnę również o wieszaniu czerwonego karwata. 
Był to super, extra, fajnie spędzony czas i diametralnie zmieniłam zdanie co do Stolicy.
:-D
To tyle z przyjemnego spędzania czasu. Trzeba wrócić do obowiązków. Tuż przed moim wyjazdem, na portalu 100club.pl ukazłał się mój kolejny artykuł tym razem dotyczący Właściwości oleju z czarnuszki.
KLIK





Jestem bardzo dziecinna, bo za każdym razem gdy zrobię 'coś mojego' cieszę się jak dziecko, zamiast przywyknąć. No cóż... w zasadzie to wszystko to takie 'moje dzieci' :-)






wtorek, 11 października 2016

Czy warto studiować dietetykę? Czy warto studiować? Po co? Jak? I dlaczego?

Nowy rok akademicki. Zdaję sobie sprawę z tego, iż post jest trochę nie w czas. Ale nie umiem pisać na zawołanie, wolę pisać kiedy mam wenę, kiedy mam ochotę pisać o tym, o czym mam ochotę.

Więc napiszę to, co sama chciałabym przeczytać będąc 'przed studiami'.

Czy warto studiować dietetykę? Czy warto studiować? i po co iść na studia.

  1. Pierwsze primo - dietetyka to nie są moje pierwsze studia. Pierwszymi były Techniki Dentystyczne. Które skończyłam - obroną licencjatu. Nawet mi się podobały, ale czułam, że 'to nie jest to'. Więc pierwsza i najważniejsza sprawa. Nie idz na studia dlatego, że 'ten kierunek jest opłacalny' i nie olewaj wymarzonego - bo z tego nie ma pieniędzy. Jak robisz coś z sercem i będziesz rewelacyjny w tym co robisz - znajdziesz chętnych na swoją usługę. Lub chętni znajdą Ciebie ;-D
  2. Jeżeli już i tak bankowo idziesz na ten świetnie płatny, to pamiętaj, że jeżeli nie będziesz dobry w tym co robisz - w Twoim przypadku taki 'świetnie płatny' on już nie będzie. I całe życie będziesz wstawać zły i jeszcze bardziej zły będziesz chodzić do pracy której nie znosisz.
  3. Jeżeli wybierasz się na studia, po to aby studiować i udawać przez większość czasu jaki jesteś zarobiony (często sam przed sobą) - nie płacz potem, że w Polsce jest bezrobocie. Bezrobocie jest, ale jeżeli studia są Twoją prawdziwą pasją już podczas studiowania będziesz poniekąd pracował w zawodzie (chociażby na wolontariacie czy w kołach naukowych). Opcja milion razy lepsza niż startowanie na rynek pracy z pustym CV.
  4. Nie gaś zapału znajomych mówieniem im, że ich studia są 'głupie' a po ich ukończeniu będą 'klepać biede' często Ci pasjonaci 'głupich' kierunków wychodzą na nich lepiej niż Ci którzy idą na te 'szanowane'. Prosty przykład - sama studiując TD 'podśmiewałam się' z dziewczyn z kosmetologii. Co to za studia jakieś tam piłowanie pazurków, protezy to poważne zajęcie dla poważnych ludzi!! No, to teraz pozostaje mi tylko poprzyglądać się ich sukcesom :-D Karma - Wraca! :-D Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać tylko, że nie byłam świadoma, że kosmetologia jest bardzo fajnym i 'poważnym' kierunkiem! ...teraz sama chciałabym to studiować :-D
  5. Nie pozwól rodzicom decydować o swojej przyszłości - oni za Ciebie życia nie przeżyją. Choć będą próbować :-D
  6. Jeżeli już zacząłeś kierunek który nie jest Twoją pasją - skończ go. Zawsze możesz studiować 2 kierunki. Serio, można studiować dwa kierunki i pracować jednocześnie. Można też pracować w 2 pracach i studiować! Wiem z doświadczenia. Wiele zależy od pracodawcy. I waszych umiejętności zarządzania czasem ;-)
  7. Pamiętaj, że jesteś na studiach, całe życie przed Tobą. W każdej pracy możesz nauczyć się czegoś co przyda się w Twoim zawodzie (nawet jeżeli ta praca nie jest z nim nijak związana) ale też pamiętaj, że każdy chętnie zatrudnia studentów więc nie musisz a nawet nie powinieneś pracować w miejscu w którym nie jesteś szanowany!
  8. Studiowanie nie uczy Cię zawodu. Ono pokazuje Ci właściwy kierunek którym powinieneś podążać. W przypadku dietetyki studia uczą jak rozumieć to, czego trzeba się jeszcze 'douczać' we własnym zakresie. W przypadku TD było identycznie. Same studia nie nauczą Cie zawodu. A prawie każde studia nie nauczą Cie umiejętności miękkich więc pamiętaj - to tylko wybór drogi.
  9. Studia to fajny czas na robienie fajnych rzeczy. Odwiedzanie znajomych w innych miastach, dokształcanie się, realizowanie swoich pasji, czy też szukanie ich! 
  10. Rób to, co kochasz - a nigdy nie będziesz musiał pracować!!
Zaprawdę powiadam Wam to ja - wieczna studentka.

czwartek, 6 października 2016

Młody jęczmień.

Młody jęczmień, modny jak cholewka. Co druga kobieta używa go aby schudnąć, oczywiście bez diety i ćwiczeń bo sam przecież pomoże.



Jak to z nim jest?
Jak każda trawa, trawa jęczmienna (nie sok) cechuje się wysoką wartością odżywczą. Zarówno pod względem witamin jak i minerałów. Zawiera wartościowe białko - na tyle, na ile białko roślinne może być wartościowe oraz chlorofil.

Trawa jęczmienna ma silne działanie antyoksydacyjne, niweluje szkodliwe działanie wolnych rodników, a więc zapobiega chorobom wolnorodnikowym - tj. nowotwory, cukrzyca typu 2.
Zawiera w swoim składzie enzym dysmutazy ponadtlenkowej którego niedobory obserwuje się wśród chorych na nowotwory.
Hamuje wzrost komórek rakowych w przypadku nowotworu piersi.

Jest błonnikiem nierozpuszczalnym - a więc przyspiesza pasaż kału w jelitach. Przyspiesza wypróżnianie. 
Co ciekawe, posiada również frakcję błonnika która jest rozpuszczalna - a więc metabolizowana przez florę bakteryjną w jelicie grubym, co wzbogaca florę jelita :-D
U osób pijących roztwór z trawy jęczmiennej, zaobserwowano zmniejszenie ilości bakterii Clostridium w kale.

Jest świetnym suplementem dla chorych na cukrzycę, ponieważ wpływa na gospodarkę węglowodanową, mianowicie - obniża stężenie glukozy po posiłku. Poprzez wiązanie wody i zwiększanie lepkości treści pokarmowej.

Dzięki zdolnościom chelatowania, wspomaga oczyszczanie organizmu z toksyn. 

Działanie przeciwdepresyjne.
W teście wymuszonego pływania, myszki którym podana została trawa z młodego jęczmienia, pływały dłużej (a w zasadzie walczyły na wodzie) niż grupa kontrolna. Zatem dowodzi to temu, iż picie trawy jęczmiennej może wywoływać działanie, przynajmniej w częsci podobne do działania leków przeciwdepresyjnych. 

Czy młody jęczmień jest idealny dla wszystkich?
Standardowo - nie.
Jęczmień może działać prozapalnie u ludzi uczulonych na trawy. 
Ale... może być też świetną alternatywą dla ludzi nielubiących warzyw.





Źródłó:
-Antidepressant - like effects of young barley leaf in the mouse forced swimming test.
-Badanie właściwości przeciwutleniających ekstraktów otrzymanych z młodego jęczmienia
-zielarnia-sklep.pl

poniedziałek, 3 października 2016

Ratunku! Jestem nieuleczalnie chory(a)!

XXI wiek. Diagnoza coraz częstsza. Niestety.
Kto choruje na chorobę autoimmunologiczną ten doskonale wie o czym mówię. 
Najłatwiej po wyjściu od lekarza jest obwiniać o to świat, najtrudniej jest dochodzić do prawdy - bo wówczas obwiniać możemy tylko siebie.

Wczoraj odbyłam szkolenie z 'Tarczycy' u dziewczyn z MedFood'u. Wciąż jestem pełna podziwu dla ich mega ogromnej wiedzy. Ale nie o tym dziś. Dziś nawet nie mieszamy do wpisu tarczycy. 



Dziś będzie o tym, że chorobach o podłożu autoimmunologicznym, czyli takich w których sami siebie 'atakujemy' i próbujemy zniszczyć. Mam na myśli choroby tarczycy, endometriozy, stwardnienie rozsiane, białaczki, cukrzycę (...)

Dziewczyny pokazały nam, że geny warunkujące choroby to zaledwie kilkanaście procent, podczas gdy styl życia mający wpływ na ich wystąpienie to ponad 50. Co ciekawe, niemożliwe jest wystąpienie sytuacji w której Ty masz problemy z Tarczycą, podczas gdy 'nikt w rodzinie nie ma' Taka sytuacja jest niemożliwa. Dostałeś taki gen. Po prostu choroba mogła wystąpić u prapraprababci o której nic nie wiesz a bliższa rodzina prowadziła inny tryb życia więc nie chorowała. Lub się nie badała.

Jeżeli nie masz podłoża genetycznego do wystąpienia 'jakiejś tam' choroby, odżywiasz się tragicznie, prowadzić strasznie niehigieniczny tryb życia. Też możesz żyć bardzo długo. Bez odpowiednich genów - dana jednostka chorobowa nie wystąpi.

O matko! Lub przyszła matko planująca potomstwo!
Przeprowadzono badania, na których pokazano jak wielki wpływ na geny potomka ma tryb życia kobiety ciężarnej. Mianowicie.
Do badań użyto 2 grup myszek z genem Agouti. Te myszki choć bardzo ładne - bo żółte niestety ale nie żyją zbyt długo ponieważ chorują na nowotwory i cukrzycę oraz są otyłe.

Myszki w obu grupach były myszami ciężarnymi. Grupa kontrolna dostawała karmę standardową - którą karmione są myszy labolatoryjne. Natomiast grupa badawcza przyjmowała karmę wzbogaconą o: kwas foliowy, cholinę, betainę, wit. B12, cynk i metioninę. Efekty? W grupie kontrolnej wszystkie myszy urodziły myszy żółte - z wadliwym genem, które chorowały w przyszłości. Natomiast myszy z grupy badawczej urodziły potomstwo w kolorze 'mysim' któro również urodziło zdrowe potomstwo! W taki banalny sposób wyciszono działanie geny powodującego choroby.
Ktoś jeszcze zastanawia się nad tym, czy dieta i tryb życia matki w okresie ciąży ma sens? 
Nie oznacza to oczywiście, że osoby chorujące mają teraz mieć pretesje do rodziców. O tym wówczas nikt nie miał pojęcia, ludzie mieli 'gorsze' problemy - takie były czasy. Ale pomyślmy o tym teraz, bo być może jesteśmy pokoleniem któro ma szansę 'zmienić świat'.

Co mogę zrobić skoro już choruję?


  • Dbać o siebie. Nikt inny tego za Ciebie nie zrobi. Nie zarywaj nocy, nie pij alkoholu, nie truj się swiadomie. Po prostu żyj!
  • Żyj w zgodzie z naturą. Pamiętaj o wakacjach, feriach, weekendach offline - też mam z tym problem. 
  • Choroba nie jest problemem sama w sobie, ona chce zwrócić Twoją uwagę na faktyczny problem. Choroba jest adaptacją do 'nowych' warunków które sam sobie zafundowałeś. Jest powiązana z psychosomatyką. W przypadku tarczycy - problem chorujących to, to fakt, że źle o sobie myślą. Czują się niedowartościowane, być może często słyszały, że są nic nie warte - tak często, aż zaczęły w to wierzyć.
  • Wyluzuj się. Nie spinaj. Nie szukaj aprobaty u innych, badz szczesliwy ze sobą tu i teraz. I pamiętaj, nikt 'naprawdę' szczęśliwy nie żyje dla podziwu i aprobaty innych. 
' Musiałem we wszystkim być numerem jeden, bo w moim przekornym sercu czułem się najmarniejszym z Bożych stworzeń '






Źródło:
- informacje zdobyte na szkoleniu 'Tarczyca - jak żyć z chorą tarczycą?'
- newtimes.pl
- trust me. I'm a biologist
- mateuszgrzesiak
- Cytat z książki 'Bóg zawsze znajdzie Ci pracę'