Menu
piątek, 7 lipca 2017

Co powiedziałabym 20letniej sobie?

Niebawem skończę 26lat. Wiem, że to 'dużo', bo myślałam, że w tym wieku będę już miała wymarzoną pracę, skończone 3 kierunki studiów i śliczne małe mieszkanko urządzone w stylu prowansalskim. Wiem, że to mało, bo ciągle czuję się jak bym miała 16lat i patrząc na 'ogarniętych' znajomych z LO czuję się co najmniej dziwnie... przecież jesteśmy tacy młodzi! A oni są już tak poukładani!

26lat to chyba już taki wiek, kiedy mogę coś wiedzieć o życiu. Chciałabym mieć te doświadczenia które mam teraz w wieku 20lat, czy nawet 19. Co wówczas zrobiłabym inaczej?

1. Zrobiłabym coś co będzie dla mnie wszystkim. W s z y s t k i m. Coś co będzie sprawiało, że będę wstawać z łóżka gdy nic nie będzie miało znaczenia. Zrobiłabym swoją największą motywację z czegoś produktywnego. I robiłabym to.
2. Więcej bym pracowała. Prawdę mówiąc, uważam teraz że lata które spędziłam na zabawie były zupełnie bez znaczenia dla mnie 'aktualnej' i mogłam je poświęcić czemuś produktywnemu. Chociażby zarabianiu. Może wówczas pisałabym to już z mojego oliwkowo-białego mieszkania a'la południowo-wschodnia Francja
No chyba, że kiedyś swoje przygody opiszę i zarobię na tym miliony - wówczas przestanę żałować.
3. Zostawiłabym wszystko co mnie nie buduje. Jeżeli coś nie daje Ci szczęścia na początku nie da Ci go nigdy. Koniec kropka. Takie jest życie. Albo czarne, albo białe. A takie bezsensowne wierzenie w lepsze jutro, to tylko strata czasu.
4. Byłabym 100% egoistką. Nie zrobiłabym już nic aby zadowolić innych. Nie studiowałabym TD, rzuciłabym to po 1 roku, tak jak chciałam początkowo to zrobić.
5. Uczyłabym się języków. Już nie tłumaczyłabym się brakiem talentu czy tam 'to mnie nie interesuje' robiłabym to na siłe, bo wiem, że ta umiejętność bardzo by mnie 'teraźniejszą' uszczęśliwiła.
6. Wyprowadziłabym się bardziej w centrum Polski, albo poszła na studia do Włoch. Trzymanie się mojego rodzinnego miasta i tłumaczenie tego ogromną sympatią do niego - nie ma sensu z perspektywy 'dzisiaj'.
7. Uświadomiłabym sobie, że nikt nigdzie na mnie nie czeka. Im szybciej, tym lepiej. Mi też rodzina mówiła, jak będzie pięknie. Kończysz 'dobre' studia, wychodzisz z obrony a tu już podbiegają pracodawcy z ofertami, jedna lepsza od drugiej. No, no... to pierwsze co trzeba włożyć między bajki.
8. Urwałabym znajomości które mnie nie budują i nic nie wnoszą w moje życie. Asertywność to coś nad czym muszę pracować. I to ooostrooo!
9. Nauczyłabym się medytować i nie myśleć o niczym. Być tu i teraz. Zwyczajnie.
10. Nie martwiłabym się przyszłością. To d z i ś pracujemy na jutro. Taki jest fakt. Jak dobrze żyjesz dziś, nie musisz się martwić jutrem.
11. Codziennie wychodziłabym poza swoją strefę komfortu. Nawet jakąs zupełnie malutka i pozornie nieistotną, aż weszłoby mi to w nawyk.
12. Nauczyłabym się pisać. Kreatywnie. Bo z moimi ortografami już dawno się pogodziłam :-)
13. Jeździłabym po świecie zawsze gdy była okazja i nie szukałabym wymówek. Tak naprawdę to już nie raz i nie dwa miałam okazję zwiedzić jakiś kraj który jest na mojej liście marzeń, a nie zrobiłam tego, bo zawsze 'coś'. Nie patrz na coś. Coś nie popatrzy nawet na Ciebie.
14. I zapamiętałabym najważniejsze. Nic nie jest wieczne i nic nie jest na zawsze. Wszystko w życiu spotyka Cię a potem przemija. Dostajesz coś i myślisz, że jesteś szczęściarzem? O nie! Zawsze miej alternatywę, bo jutro możesz już funkcjonować bez tego.
15. Ten czas, ta jedna chwila. Już nigdy nie będzie Ci dana. Życie nigdy nie daje drugiej szansy. Czy chcesz ją zmarnować na zamartwianie się?


Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy. 


Brak komentarzy

Prześlij komentarz