Menu
sobota, 24 grudnia 2016

Co łączy endometriozę, zespół policystycznych jajników, nieregularne miesiączki i silny PMS.

Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak wiele chorób powiązanych jest z nadmiernym stresem. A już zupełnie nigdy nie wpadłabym na to, aby szukać w nim przyczyny otyłości.

Ale nie o tym dziś.

Schorzenia typu endometrioza, PCOS, silny PMS, zatrzymanie wody w organizmie, obrzęki, hirsutyzm, nieregularne miesiączki, brak libido, niski poziom testosteronu... znajdują swoją przyczynę w nierównowadze progesteron = estrogeny. Dokładnie w niedoborze progesteronu na rzecz nadmiaru estrogenów. 'Przedawkowanie estrogenów' nie jest niczym dziwnym w dobie plastików i modyfikowanej genetycznie soji. 

Skąd więc niedobory progesteronu tak często spotykane są u kobiet?
  • zbyt mała ilość cholesterolu (stany zapalne które powstają przy nadmiarze estrogenów powodują o ironio nadmierny wzrost poziomu złego cholesterolu LDL)
  • niewłaściwe odchudzanie (3/4 kobiet ciągle jest na diecie. Na każdej jaka tylko istnieje, większość przetestowała już wszystkie - od niszczących tarczyce po te które niszczą nerki, wzrok czy nawet młody wygląd)
  • wysoki poziom kortyzolu [kortyzol wysoko powoduje, że brakuje pregnenolonu do powstawania progesteronu, powstaje natomiast nadmierna ilość estrogenów = endometrioza, PMS, opuchnięcia przedmiesiączkowe, silnych objawów miesiączkowych (bóle głowy, pleców, brzucha nóg), wysoki poziom kortyzolu przyczynia się też do skoków poziomu cukru we krwi a więc szybszym starzeniem się organizmu czy powstawaniem kolejnych chorób autoimmunologicznych] 
I tak oto, banalnie łatwiutko mamy do czynienia z zaburzeniami hormonalnymi. Prowadzą do nich nawet intensywne treningi wieczorową porą - a więc nie w każdym przypadku sport to zdrowie. Próbował to ktoś kiedyś wytłumaczyć kobiecie która uważa, że powinna schudnąć? ...Ten wie, że to zupełnie jak gdyby mówić do ściany. Ewentualnie można w trybie natychmiastowym dorobić się opinii 'osoby bez wiedzy i kompetencji' lub zobaczyć jak niewiele dla takowej osoby znaczy nasz autorytet ;-D
Już nawet nie wspominam o 'gapieniu się' w ekran komputera wieczorową porą - jak ja robię to w tym momencie. Na swoją obronę mam jedynie to, że nie wyrabiam się a gonią mnie terminy. Ale wiem, że jadąc na do połowym pełnym baku daleko nie dojade... 


Lubie ten temat, szczerze mnie to wszystko interesuje. Ale strasznie irytujące jest to, jak takie malusie hormony mogą narobić tyle strat...

No i nawet nie wiecie jak bardzo cieszę się, że endometrioza 'wychodzi na salony'. Nie zna bólu ten kto na nią nie chorował.

Jeżeli masz problemy z układem rozrodczym - polecam Webinarium dziewczyn z MedFood'u o nadnerczach.

środa, 14 grudnia 2016

O tym jak działa palenie papierosów i jak rzucić.

Mimo, iż palenie nie jest już tak modne jak kiedyś, jest w zasadzie bardzo passe... to sporo osób mimo wszystko pali. Oczywiście ja rozumiem, że jest milion powodów aby to robić. Ale na każdy jeden aby palić, są dwa aby tego nie robić.
Zdaję sobie sprawę z tego, iż przestrzeganie przed negatywnymi skutkami palenia nikogo nie zniechęca, podobnie jak oglądanie płuc palacza czy przyglądanie się gdy ktoś bliski umiera na chorobę spowodowaną przez nałóg. 
A jednak i tak sobie coś tam naskrobie.

Nikotyna w małych ilościach powoduje umiarkowany wzrost wydzielania adrenaliny i dopaminy. Stąd świetne samopoczucie palacza.
Tlenek węgla obecny w papierosach wiąże się z czerwonymi krwinkami ograniczając ich łączenie się z tlenem - czym grozi niedoltenienie chyba wszyscy wiemy.
Dym papierosowy osadza się na rzęskach w oskrzelach(nieustannie falujących, które usuwają z płuc śluz i malutkie ciała obce - przenosząc je w stronę jamy nosowo-gardłowej) tym samym pozbawiając je ruchu, co powoduje gromadzenie się w płucach zbędnej materii. 
Nikotyna podnosi również ciśnienie tętnicze i powoduję wzrost 'złego cholesterolu' - więc przestań zganiać na tłuszcz. 
Palenie osłabia również układ odpornościowy - więc nie płacz biedaku, że ta zima taka zła... 
Nowotworów natomiast nie muszę nikomu przedstawiać. Każdy wie jak są niebezpieczne a mimo to część osób świadomie kusi los.
 Jeśli chodzi o rzucenie palenia, znam tylko jeden sposób. Za to mogę potwierdzić jego skuteczność. Nie wiem czy istnieje inny. Dla mnie nie. 

  • Po pierwsze i najważniejsze - znajdź jakąś datę, jakiś moment w życiu, który sprawi, że od tej chwili nie będziesz chciał żyć z nałogiem. 'Od jutra' też działa. 
  • Wstań rano, i funkcjonuj jak gdybyś nigdy nie palił. Już wcześniej zaplanuj co będziesz robił gdy będą zapraszać Cię na papierosa w przerwie, bo nagle okazuje się, że masz dużo zbędnych 5minutowych przerw w ciągu dnia. I za każdym razem odpowiadaj 'dziękuję, nie palę'. Tak, będą patrzeć jak na idiotę i mówić 'zobaczymy za tydzień'. Trudno. Nikt nie musi wierzyć w Twoja silną wolę, ale Ty siebie nie możesz okłamywać.
  • Jeżeli nie wyobrażasz sobie pójścia spać bez nasennej fajeczki - przygotuj się na to, że nie będziesz mógł spać. Najpierw będziesz chodzić jak mumia w dzień, w nocy będziesz pobudzony. Gdy zaśniesz, będziesz się budzić. Więc zaplanuj co można robić wieczorami aby nie patrzeć bez sensu w sufit. Może jakaś aktywność wieczorami? 
  • Można rzucić palenie i schudnąć. Wystarczy zacząć ćwiczyć. Będzie ciężko kondycyjnie, ale pamiętaj, że to próba charakteru. Tylko słabi się poddają.
  • Może zdarzyć się, że zapalisz odruchowo. Wiem, że brzmi to idiotycznie ale nie raz i nie dwa na piwie ktoś poczęstuje Cię papierosem a Ty weźmiesz i dopiero po 2-3 'dymkach' przypomnisz sobie, że nie palisz. Zgaś. Albo dopal. Ale nie tykaj tego już więcej, a następnego dnia nawet nie zbliżaj się do paczki papierosów. Zresztą... najpierw pozbądź się tego okropnego posmaku z ust...






Źródło: 
-'Historia wewnętrzna serce' - Johannes Hinrich von Borstel
niedziela, 11 grudnia 2016

Łatwo się upijasz? Masz ostrego kaca? Cellulit tłuszczowy? Mordeczko, to problemy z wątrobą!

Dziewczyny z MedFood stety/niestety zabrały mi kolejny 'wolny dzień' w zasadzie, mogę przyjąć, że Webinary z nimi to taka ciekawsza i ambitniejsza forma rekreacji. Co chwila robię 
:O 

i słucham dalej.

Słowo na niedzielę?
Szybka naj*bka + Ostry kac = Objaw słabej wątroby, niedoboru witamin z gr. B i glutationu.
Dowiedziałam się również, że aby pozbyć się cellulitu tłuszczowego - należy wzmocnić wątrobę. To serio jest bardzo ważne, gdy jest się kobietą.
Gdy jest się facetem również warto to wiedzieć, ponieważ stłuszczona wątroba powoduje nagromadzenie się tłuszczu trzewnego który kumuluje się w narządach wewnętrznych, co skutkuje oponką na brzuchu. Trudną do pozbycia się.

Do niealkoholowego stłuszczenia wątroby nie prowadzi jednak tłuszcz, a węglowodany proste w nadmiarze. Glukoza, fruktoza i wszelkie sztuczne syropy. W przypadku rozpatrywania niealkoholowego stłuszczenia wątroby, szczególnie niebezpieczna jest fruktoza. 
Mianowicie.
Proces glikolizy w przypadku glukozy - posiada enzym ograniczający. Natomiast jeśli chodzi o fruktozę - takowego brak.
Nie oznacza to oczywiscie, że należy unikać owoców. Po prostu wszystko ma swoje odpowiednie miejsce i swój czas. 


czwartek, 8 grudnia 2016

Dlaczego ostatnio były powody do gratulacji i czy mogę jeść wątróbkę, skoro odpowiada za detox? Co to ma wspólnego z sexem bez zabezpieczenia?

Ostatnio był turbo czas w moim życiu, zapierdzielam jak mała lokomotywa, ale udało mi się wywiązać, ze wszystkich projektów które sobie zaplanowałam 'do ogarnięcia przed obroną'. No, nie ze wszystkich, bo niektóre będę realizować w trakcie... 
Mój blog ostatnim czasem zakwalifikował się do projektu dziewczyn z MedFood, dzięki temu mogę nieco poszerzyć wiedzę, a tym samym pisać ciekawsze posty :-D 

Na pierwszy ogień idzie wątroba, bo często spotykam się ze sprzecznymi teoriami dotyczącymi tego czy warto jeść wątrobę? Przecież jest narządem oczyszczającym z toksyn a więc jest tymi toksynami zanieczyszczona?
W a r t o ! ale...
Dziewczyny standardowo przytoczyły taką ciekawostkę, że mnie wbiło w fotel (jak na wszystkich szkoleniach przez nie organizowanych) ...co wcale nie jest takie proste, bo sporo czytam o żywieniu :-)
Mianowicie.
W sytuacji, gdy jesteśmy na 'wakacjach' na Antarktydzie i mamy ochotę na posiłek, w przypadku gdy zabijemy fokę nie możemy zjeść jej wątroby. 
Po zjedzeniu wątroby w takich okolicznościach, ludzie umierają.
Dlaczego?
Witaminy w nadmiarze są toksyczne, a wątroba magazynuje witaminy A, D, E, K oraz żelazo.
Kiedy jeszcze?
Wątroba 'filtruje' toksyny, ale ich NIE magazynuje. 
Wyjątek?
Gdy zwierzę zabite metabolizuje lek - wątroba zawiera toksyny. 
Warto więc wybierać do spożycia tę z zaufanych źródeł.

Co ciekawe, najlepsza regeneracja pęcherzyka żółciowego ma miejsce podczas snu w godzinach od 23 do 1 w nocy, natomiast wątroby pomiędzy 1 a 3 w nocy. Oraz w przypadku gdy w dzień między godziną 13 a 15 dopada nas senność, również jest to objaw 'zmęczonej' czy 'przepracowanej' wątroby. Watro wtedy uciąć sobie 15minutową drzemkę - nawet kilka minut świetnie wpłynie na regenerację. Całkiem wypasioną opcją jest przytulenie się wówczas do ciepłego termoforu czy też ciepła kąpiel 'przed' i spanie na prawym boku - zwiększa to przepływ krwi w wątrobie.

Pamiętajmy też o nawodnieniu - aby toksyny zostały wydalone, m u s z ą zostać rozpuszczone w wodzie. Inna opcja nie istnieje. 

Szczególnie dbać o wątrobę muszą osoby pracujące w zakładach produkcyjnych (są narażane na wszędobylskie toksyny) a więc oprócz tych banalnych rad które można bezboleśnie wprowadzić w życie, powinny również pamiętać aby dostarczać sobie wszystkie niezbędne minerały.

A, że sex nie jest bezpieczny wiedzą już chyba wszyscy od postu z Boreliozą, nie jest również bezpieczny z uwagi na wątrobę i wirusy którymi można zrobić jej ogromną krzywdę. Tak, to samo tyczy się tatuaży, których barwniki mogą zawierać duże ilości rtęci. 



Na świecie nic nie jest bezpieczne, ale jedzenie burgerów ze 100% wołowiny jest akurat bezpieczne na maxa ;-D
Ps. Zaliczyłam też ostatnie szkolenie które planowałam na ten rok - Żywienie i Suplementacja w Sportach Walki organizowane przez Mauricz.com 
Dla mnie standardowo - bomba. Gdybym była sportowcem, na bank chciałabym aby moim dietetykiem był mega kompetentny Jacek Feldman. 
Cóż... mi opatrzność poskąpiła talentu... :-P



wtorek, 22 listopada 2016

Zacząłem zdrowo żyć, a stan moich włosów, paznokci i cery uległ nagłemu pogorszeniu. Jak to możliwe?

No, to przełamałaś się.
Wstajesz 2h wcześniej, idziesz pobiegać, wracasz, szykujesz owsiankę z owocami na mleku bez laktozy. Pakujesz pudełka na cały dzień poza domem. I oczywiście wodę, bez wody nie wychodzisz z domu! Obładowana jak tragarz (bo z dwiema torbami) śmigasz do pracy rowerem. Nie przesadzasz z kawą, nie tykasz Tigerów. 

Nie spoglądasz nawet w stronę kolorowych napojów i z zegarkiem w ręku pilnujesz godzin jedzenia posiłków. 
Początki są piękne.
Jesteś taka nakręcona, że niekiedy po pracy potrafisz jeszcze odpalić Chodakowską i sobie pyknąć Killer'ka na rozgrzewkę przed nauką.
Jest wspaniale.
Aż przychodzi taki dzień, gdy nie masz siły wstać z łóżka 2h wcześniej. Nie masz siły przygotować pudełek, nie patrzysz nawet w stronę swojego partnera a na łóżko spoglądasz z tęsknotą za snem. Tylko.
Mimo tego, że schudłaś kilka niezłych kg i znajomi komplementują Cię na każdym kroku... (no dobrze, wiem, że częściej mówią żebyś dała sobie spokój z tą dietą bo wyglądasz źle i widać, że jesteś przemęczona). Masz dość. Wypadają Ci włosy, łamią się paznokcie, cera jest ziemista, masz wory pod oczami, wypryski. Biegunki, albo zaparcia. Analizujesz, dochodzisz do wniosku, że pewnie przesadziłaś z 'odchudzaniem' albo, że zdrowy tryb życia nie jest dla Ciebie. 'Przyjaciółka' podsuwa Ci opcję, że pewnie wpadłaś w anemię od tego 'głodzenia'. I przerywasz.

TO NIE TAK.
Toksyny, które uwalniają się z tkanki tłuszczowej podczas 'odchudzania' przedostają się do krwioobiegu. Twoja wątroba musi sobie z nimi jakoś poradzić. Masz prawo czuć się 'zatoksyczniona', nazywamy to Efektem odbicia.
To zupełnie normalne, przejdzie. Nie warto się poddawać ;-)


piątek, 18 listopada 2016

Dlaczego tłuszcz nie tuczy?

Strasznie nie lubię gdy ktoś mnie pyta 'czy to tuczy'?
Jeszcze bardziej nie lubię, gdy ktoś mówi mi co tuczy a co nie tuczy. Albo pyta 'jak tam Twoja dieta'
(...)

Nie znam wyników Twoich badań, nie wiem co Ciebie tuczy. Za to doskonale znam swoje i wiem, że mnie nic nie 'tuczy'. Więc nie potrzebuje niczyich rad. Choć też nie do końca wiem, co ten czasownik miałby oznaczać.
Słuchania 'nowości' ze świata żywienia powtarzanych od X lat też nie potrzebuje, bo czytam badania i doszkalam się na bieżąco. 

Jak to się dzieje, że TŁUSZCZ który od lat obwiniany jest o 'tuczenie' wcale nie tuczy? 
Jak to możliwe, że osoby odchudzające się powinny go spożywać?

A no, Tak to.

Mimo, iż 1g tłuszczu to 9kcal (a więc dużo), tłuszcz zazwyczaj nie odkłada się w formie tkanki tłuszczowej ponieważ nie potrafi podnosić poziomu insuliny. Dzięki jedzeniu tłustych potraw (np. słoniny) jesteśmy syci dłużej - w efekcie jemy mniej.
Jemy mniej, ale to co zjadamy jest również bardziej biodostępne w efekcie - jemy mniej a wchłaniamy więcej. Jesteśmy szczuplejsi a zarazem bardziej odżywieni. I liczenie kalorii nie ma tu racji bytu i jest bez sensu.
Tłuszcz który 'tuczy' to ten poddany działaniu wysokiej temperatury czyli zawarty w chipsach, lub smażony taki jak we frytkach. 
Oczywiście taki spalony tłuszcz posiada taką samą wartość kaloryczną, powoduje jednak powstawanie w organizmie stanów zapalnych - które są również przyczyną min. powstawania nowotworów.




środa, 16 listopada 2016

Jestem uzależniona od internetu, ale zamierzam z tym walczyć.


Może to i XXI wiek, może nawet to jest zupełnie normalne. Ale mnie to zwyczajnie denerwuje. Stoję w kolejce, wyciągam telefon, patrzę na niego (co jest przecież bez sensu) i odkładam. Czekam, aż zagotuje mi się woda na herbatę - zerkam do telefonu bo przez te 5min i tak przecież nic nie zrobię. Mam średnio interesujący wykład? Spędzam go pisząc z kimś znajomym. Niestety zazwyczaj o niczym. Przychodzi do mnie koleżanka, mówi co zrobić jej do picia... a potem patrzę na nią i widzę, że może i coś do niej dociera, ale bardziej interesuje ją jej tablica na fejsie. A już totalnie drażni mnie, gdy ktoś prowadzi z telefonem w ręku. Serio, uważam, że pewne rzeczy są dla mądrych ludzi... dla baranów - mleko.

Coraz więcej młodych ludzi nosi okulary. Coraz więcej robi mega błędy (dumnie mogę powiedzieć, że ja się do nich nie zaliczam bo kiedyś robiłam jeszcze gorsze i jeszcze więcej) :-P
Ale najbardziej wkurza mnie w tym wszystkim fakt, że to nie rozwija i nie jest produktywne. Ja cierpię na odwieczny brak czasu. Czym bym się nie zajmowała - ciągle mi go brakuje. Chyba nawet wiem dlaczego.

Wczoraj, spędziłam przed telefonem i komputerem 8h 5min. Serio. 
Na swoją obronę, mogę powiedzieć, że jestem w trakcie pisania pracy licencjackiej, artykułu, planowania prezentacji na konferencje i poszukiwania tematu i literatury, codziennie muszę też odbierać i wysyłać mejle + dopinać jakieś tam projekty i inne zobowiązania.
Ale z uwagi na to, że przez cały dzień zapisywałam czas trwania mojego bycia online wiem też, że poranne wejście na chwilkę podczas przygotowywania porannej herbatki (tej ratującej życie) zajęło mi 20min na niepotrafięokreślićco. 
Jasne, pewne sprawy musiałam załatwić, ale uważam, że gdyby nie fejsik włączony w tle i przerywy w pisaniu - na licencjat zamiast 5h straciłabym 3. A pozostałe dwie mogłabym spożytkować na spacer, naukę, czytanie książki, planowanie artykułu na bloga czy interesujący artykuł lub chociażby gazetkę. Nie, nie bieganie - bo wczoraj był dzień nóg.
Ze znajomymi mogę przecież spotykać się na saunie zamiast messengerze. Da się połączyć przyjemne z pożytecznym, więc dlaczego tego nie robie?

Nie wiem. Ale zaczęłam od zrobienia najgorszego. Rozliczenia się przed samą sobą z tego co wyprawiam, bez oszustw. A nawet przyznałam się do tego publicznie. AŁĆ.
Jestem uzależniona od porannego czytania blogów jak w dzieciństwie Drużyny A czy MacGyver'a.



poniedziałek, 14 listopada 2016

'Od jelit do mózgu i z powrotem' + Konferencja dla zdrowia. Pracowity weekend.

Jestem w zasadzie nieprzytomna. Po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna mało spałam (nie służy mi to) a rano zwlekłam się jeszcze na poranne bieganie, i zaliczyłam 11km. Nie wiem jakim cudem.
Mam chyba zbyt silne poczucie obowiązku, gdy się z kimś umawiam. Nic nie może mnie zatrzymać ;-D
Dlatego ogarniam, co muszę, wracam spać. A obowiązki muszą poczekać do wieczora + świat nie może się zawalić.

Weekend zaczął się dla mnie tragicznie. Na Konferencję Dla Zdrowia - 'Jak zmianą nawyków wspomagać leczenie chorób cywilizacyjnych' dotarłam w ostatniej chwili. Mimo, iż z domu wyszłam pół godziny wcześniej (lubie mieć zapas czasu) nie przyjechały 2 busy którymi miałam jechać. Ten który dojechał, psuł się w trasie i jechałam ze średnią prędkością 30km/h.
W nocy spałam mało, więc do Warszawy dotarłam średnio przytomna, standardowo (jestem kobietą 100%) nie mogłam zorientować się w terenie a nikt z napotkanych osób nie potrafił mi powiedzieć z którym mam iść kierunku - dodam, że miałam zdjęcie mapy ale mój telefon postanowił, że go nie otworzy! (trasa to 10min marszu), ale udało się. Dotarłam 2h zbyt wcześnie. Na szczęscie miałam ze sobą książkę Dagmary Skalskiej - 'Pokochaj swoje ciało'. Z uwagi na to, że panicznie boje się dużych miast i strasznie byłam zestresowana tym, że mogę nie zdążyć na busa powrotnego (pomyliłam godziny wydarzenia - typowa ja) no i, że zaczęło się Prawo Czarnej Serii, stwierdziłam, że to co czytam z miejsca wprowadzam w życie. Zrelaksowałam się.
Zdążyłam na busa powrotnego do Lublina, następnie do mojego miasteczka... i ogarnęłam, że zgubiłam moje ukochane rękawiczki, które w dodatku dostałam w prezencie. Było mi tak bardzo przykro... ale stwierdziłam, że jeżeli faktycznie je zgubiłam to już moje nerwy nie pomogą, nie wpłynę na tą sytuację. Więc znów się zrelaksowałam, bo przecież mimo wszystko to był dobry czas. 
... Dziś rano dostałam wiadomość, że rękawiczki się znalazły i są do odebrania. 
Nigdy już nie będę się denerwować.

Po co o tym piszę? Kogo to niby obchodzi?
A, no! Dziewczyny z MedFood poruszyły temat naszej psychiki. I efektu placebo oraz nocebo.
Podobno najsilniej działa placebo w Psychiatrii ale... również Chirurgii (o ironio! Wyobrażacie sobie operację która nie została przeprowadzona u części pacjentów, ale u 100% zrobiono szwy i 100% wyzdrowiało?) dla mnie bomba! 
Natomiast nocebo (wydarzy się na źle) najsilniej działa w Onkologii. Człowiek może życ z 'rakiem' kilka/kilkanaście lat i czuć się świetnie a gdy dowie się, że choruje - umiera/pogarsza mu się w bardzo szybkim tempie. I tu również dziewczyny powołały się na badania. Ciekawy przypadek Pana, który poszedł do kontroli do lekarza i dowiedział się, że ma nowotwór i zostało mu 6 tygodni życia. Pacjent po 6 tygodniach zmarł. Sekcja zwłok wykazała, że lekarz postawił mylną diagnozę. Pacjent był zdrowy. A przyczyna śmierci nie jest znana. 

Dbajmy o higienę swoich myśli. Może warto się czasem poruszać chociażby dla równowagi w głowie?
Wiem, że łatwo mówić. Sama szybko się denerwuję. Ale chyba czas się zmotywować do zmiany i popracować nad sobą? Przecież te nerwy i tak z niczym nie pomagają ;-)








Źródło:
-Informacje, ze szkolenia 'Od jelit do mózgu i z powrotem'
-Motywujemy24.pl


wtorek, 8 listopada 2016

Masz depresje? Brak chęci? Słabą pamięć? A może ADHD i za dużo odwagi? a może to przez pasożyty?

Depresja? Brak chęci do barwnej egzystencji? Pogłębiający się dół? Jesień?
Nadpobudliwość? Bez sensowne, ryzykanckie zachowania?
a może to zaledwie zmiany w mikroflorze jelit?


Kiedy chcesz sie zabić - ale najpierw herbatka. Jest moim ulubionym jesiennym memem. Odczuwam z nim głęboką więź - mniej więcej tak wygląda mój każdy poranek. Po zielonej herbatce jest już mega lepiej.

Dygresja, przepraszam.

Wiele patogenów oddziałuje na nasz umysł. Jak to w życiu. a raczej jak to w środowisku. jak to w łańcuchu pokarmowym. 
Większości z nas ciężko to sobie wyobrazić, mianowicie - na nastroje i zachowanie 'mają przecież wpływ TYLKO choroby psychiczne'. Mikroflora a raczej jej brak, czy ta nieodpowiednia przecież nic nie znaczy. Miliony ludzi odżywia się byle jak i żyje. Ps. Miliony much jedzą odchody, dlaczego Ty nie jesz? Miliony much nie mogą się mylić.
  • Treponema pallidum - bakteria która ma zdolność przedostania się do rdzenia kręgowego i mózgu przejmując tym samym kontrolę nad układem nerwowym [Przyznajemy się kto ogląda The Walking Dead] w swoiste 'zombie'? Powoduje stany depresyjne, wahania nastroju, stany psychotyczne. Tak, to bakteria powodująca Kiłę - nic w tych czasach nie jest już bezpieczne!
  • Toxoplasma gondi - Gryzoń z tym pierwotniakiem przestaje odczuwać strach przed drapieżnikami. W tym przypadku chodzi o kot - które są żywicielem ostatecznym. Odważna mysz z większym prawdopodobieństwem zostanie zjedzona przez kotka, w którego wiele zamknie się cykl rozwojowy Toksoplazmozy. Wygra pierwotniak który będzie wraz z odchodami kota roznoszony...
  • Rabies virus - wirus wścieklizny. Powodujący nadmierną odwagę, agresję. Przyspiesza to rozprzestrzenienie wirusa. Co jest wysoce niebezpieczne. 

Jeśli chodzi o jałowość mikroflory, to 'czyste' myszy (z brakiem jakichkolwiek bakterii w przewodzie pokarmowym)
  • są ryzykantami, mistrzami sportów extremalnych, niczego się nie boją oraz mają problemy z pamięcią - co nie wróży im długiego życia poza laboratorium. 
  • po skolonizowaniu ich przez bakterie układu pokarmowego myszki stają się ostrożne. Diametralnie zmienia się ich podejście do życia. Ale... tylko w przypadku, gdy skolonizowane zostaną zanim osiągną dojrzałość. 
Prawdopodobnie, podobnie będzie wśród ludzi - więc im szybciej wprowadzimy dzieciom nawyk dbania o to, co w siebie wkładają - tym lepiej!


Czasami mamy w tym roku piękną jesień, a czasami nie.
[w głowie śpiewa mi się Omnadrenowy rycerz]. Gdy mamy piękną, warto pobiegać po lesie i staczać się z wąwozów, wybrudzić w kałuży i takie tam (wzbogacając oczywiście mikroflorę!)







Źródło:
-Sonnenburg Erica, Justyn "Zdrowie zaczyna się w brzuchu"


poniedziałek, 31 października 2016

O tym jak nas tuczą antybiotyki.

Wszyscy mówią, że kurczaków z masowych hodowli nie należy jeść - bo są faszerowane antybiotykami. Nawet Ci, którzy sami siebie faszerują antybiotykami kilka razy do roku, w przypadku, gdy antybiotyk nie jest konieczny...

Dlaczego więc antybiotyki są takie niebezpieczne?

Dlaczego antybiotyki podawane są zwierzętom?
Wszyscy uważają, że antybiotyki podawane są zwierzakom aby nie chorowały, ponieważ przetrzymywane są w słabych warunkach. Nie potwierdzam, ani nie neguję. Choć podejrzewam, że to prawda.
Dodam, że niskie dawki antybiotyków podawane zwierzakom hodowlanym zwiększają ich masę o 15%. Co przekłada się na większe zyski. Im wcześniej podawane są antybiotyki - tym większy przyrost masy.
  • Badania na myszach.
U myszy, którym od 'wczesnej młodości' podawano niskie dawki antybiotyków - wzrosła procentowa zawartość tkanki tłuszczowej. Ich mikroflora zaczęła przypominać mikroflorę osoby otyłej. Zarówno grupa badawcza jak i kontrolna otrzymywały taka samą ilość kalorii, jednakże potrafiły one uzyskać więcej energii z pożywienia i przechowywać ją w postaci nadprogramowej tkanki tłuszczowej. 
  • Badania na dzieciach
Porównanie brytyjskich dzieci które brały antybiotyki oraz tych które nie miały z nimi do czynienia ukazuje diametralne różnice w ich masie ciała. Okresy (w latach) utrzymywania się nadwagi były uzależnione od wieku w którym małemu pacjentowi podano antybiotyk. Dowodzi to, iż stosowanie antybiotyków we wczesnym okresie życia może oddziaływać na skład mikroflory jelit, a w konsekwencji wywoływać 'tendencję do tycia' utrzymującą się przez długie lata po skończeniu kuracji.

Antybiotyk niekiedy jest jedynym wyjściem. Ale nie co roku lub nawet kilka razy do roku. Często przepisywany jest 'na wyrost'. Zanim sam/sama go przyjmiesz lub podasz potomkowi, upewnij się, czy to ostateczne wyjście.







Źródło:
-Sonnenburg Erica, Justyn "Zdrowie zaczyna się w brzuchu"





sobota, 29 października 2016

Banalny przepis na spaghetti z krewetkami.

Idealne na fit kolację z ukochanym pakerem/fit przyjaciółką/samym sobą <wstaw dowolne>Banał. Robi się mega szybko, smakuje bardzo dobrze. I wiadomo... przygotowując owoce morza łatwiej udać, że niezłe z nas kucharki :-P 

Potrzebujemy:
-makaron spaghetti
-masło
-oliwa z oliwek
-krewetki
-natka pietruszki
-zioła prowansalskie
-sól himalajska
-pieprz czarny
-oregano
-cytryna
-czosnek
-szpinak
-żółty ser

Przygotowanie:

  1. Makaron gotujemy al dente. 
  2. Na patelni rozpuszczamy odrobinę masła i dolewamy nieco oliwy z oliwek. Wrzucamy na nią 2 garści szpinaku lub kilka kostek mrożonego. Czekamy aż szpinak się poddusi/rozpuści. Dodajemy posiekany drobno czosnek i krewetki. Posypujemy odrobiną soli, ziołami prowansalskimi, pieprzem, i oregano. Czekamy aż krewetki będą gotowe (skurczą się). I posypujemy je posiekaną natką pietruszki.
  3. Przecedzamy makaron (nie polewamy go zimną wodą po odcedzeniu!). Do gorącego makaronu (znajdującego się w garnku) dodajemy krewetki, posypujemy całość utartym serem i wyciskamy do środka połowę cytryny. 
  4. Całość mieszamy, aż do rozpuszczenia się sera.



Przepis banalny, że aż śmieszny. A wierzcie mi na słowo, to jest pyszne. 

czwartek, 27 października 2016

Fit Rafaello. Proste jak budowa cepa, sycące jak... nie wiem co :D

Potrzebujemy:
-100g kaszy jaglanej
-mleko kokosowe
-wiórki kokosowe
-miód
-olejek migdałowy
-migdały

Przygotowanie:
-Gotujemy kaszę jaglaną w 450ml mleka kokosowego, aż zupełnie wchłonie mleko, pamiętamy o mieszaniu ponieważ lubi się przypalać... no i oczywiście mi wykipiała bo zaczęłam robić 54 inne rzeczy jednocześnie.
-Pod koniec gotowania się kaszy wsypujemy do niej 5 czubatych łyżek wiórków kokosowych i kilka kropel olejku migdałowego, dodajemy miód - najlepiej spróbować i stwierdzić ile tego miodu bo ja stanowczo przesłodziłam.
-Tak przygotowaną kaszę ^^ wstawiamy do lodówki aby ostygła. Kasza jaglana stygnie dosyć długo i ja osobiście poparzyłam ręce 'lepiąc' kulki.
-Ostudzoną kaszę wyjmujemy, lepimy z niej kulki, wkładając migdały do środka, następnie obtaczamy z wiórkach z kokosa.
-Chłodzimy.

Jak dla mnie - mega sycące! No i nie są to puste kalorie :-)

czwartek, 13 października 2016

6 powodów dla których warto mieć w swojej kuchni olej z czarnuszki. FIWE - Międzynarodowe Targi Branży Fitness & Wellness.


Ulicznie, w Słowiańskim Przykucu ze Stolicy witam Was ja. No dobra, już nie ze Stolicy. 
Miałam to szczęscie wybrać się ostatnim czasem na targi FIWE. 
Czy mi się podobało?
Nie. 
Nie lubię takich tłumów, nie lubię gdy ktoś się o mnie ociera. Nie lubię wszechobecnego lansu i w ogóle nie podobało mi się to wydarzenie.
Czy żałuję, że pojechałam?
Nie.
Po 1 udało mi się spełnić moje marzenie - mianowicie spotkać Kubę Mauricza, mój największy autorytet. [tak, to Kuba a nie Ewa Chodakowska jest moim największym autorytetem - aczkolwiek Ewę również uwielbiam].


i... przeuroczą, przesłodką, przemiłą, prześliczną i przemalutką Kasię Dziurską :-)


I Różala który ciągle udzielał wywiadów... więc aby mu nie przeszkadzać postanowiłyśmy zrobić sobie z nim selfie z odległości. Cóż... jak widać kto inny jest mistrzem drugiego planu :-D



I to tyle z istotnych dla mnie atrakcji. Byłyśmy tak zdemotywowane po pierwszym dniu targów, że drugi odpuściłyśmy na rzecz spaceru po Warszawie z kolegami! [dziękuję!]
I przekonałam się po raz kolejny, jaki świat jest mały... :-)



Spotykając koleżankę ze studium pedagogicznego któro robiłam hmm... 6lat temu...
I obejrzałam mecz. Po raz 2 w życiu. 





Zjadłam najlepsze pączki ever, mój cellulit lubi to!



Wbiegłyśmy też zrobić sobie fotkę w fontannie. Uwierzcie na słowo, zgranie się do skoku w 2 osoby jest mega trudne a już na maxa jest to trudne gdy trzeba to zrobić z mega wysportowaną koleżanką ;-D
...która jest 34razy szybsza od standardowej 25latki ;-D



Spotkałam mega wielkiego rudego kotka. 


I zrobiłyśmy bardzo dużo zdjęć z ziomkami z osiedla. Oczywiście chłopcy posprzątali mieszkanie, zrobili obiad i pokazali nam jak u nich wszystko jest normalnie i wspaniale. Nie zapomnę również o wieszaniu czerwonego karwata. 
Był to super, extra, fajnie spędzony czas i diametralnie zmieniłam zdanie co do Stolicy.
:-D
To tyle z przyjemnego spędzania czasu. Trzeba wrócić do obowiązków. Tuż przed moim wyjazdem, na portalu 100club.pl ukazłał się mój kolejny artykuł tym razem dotyczący Właściwości oleju z czarnuszki.
KLIK





Jestem bardzo dziecinna, bo za każdym razem gdy zrobię 'coś mojego' cieszę się jak dziecko, zamiast przywyknąć. No cóż... w zasadzie to wszystko to takie 'moje dzieci' :-)






wtorek, 11 października 2016

Czy warto studiować dietetykę? Czy warto studiować? Po co? Jak? I dlaczego?

Nowy rok akademicki. Zdaję sobie sprawę z tego, iż post jest trochę nie w czas. Ale nie umiem pisać na zawołanie, wolę pisać kiedy mam wenę, kiedy mam ochotę pisać o tym, o czym mam ochotę.

Więc napiszę to, co sama chciałabym przeczytać będąc 'przed studiami'.

Czy warto studiować dietetykę? Czy warto studiować? i po co iść na studia.

  1. Pierwsze primo - dietetyka to nie są moje pierwsze studia. Pierwszymi były Techniki Dentystyczne. Które skończyłam - obroną licencjatu. Nawet mi się podobały, ale czułam, że 'to nie jest to'. Więc pierwsza i najważniejsza sprawa. Nie idz na studia dlatego, że 'ten kierunek jest opłacalny' i nie olewaj wymarzonego - bo z tego nie ma pieniędzy. Jak robisz coś z sercem i będziesz rewelacyjny w tym co robisz - znajdziesz chętnych na swoją usługę. Lub chętni znajdą Ciebie ;-D
  2. Jeżeli już i tak bankowo idziesz na ten świetnie płatny, to pamiętaj, że jeżeli nie będziesz dobry w tym co robisz - w Twoim przypadku taki 'świetnie płatny' on już nie będzie. I całe życie będziesz wstawać zły i jeszcze bardziej zły będziesz chodzić do pracy której nie znosisz.
  3. Jeżeli wybierasz się na studia, po to aby studiować i udawać przez większość czasu jaki jesteś zarobiony (często sam przed sobą) - nie płacz potem, że w Polsce jest bezrobocie. Bezrobocie jest, ale jeżeli studia są Twoją prawdziwą pasją już podczas studiowania będziesz poniekąd pracował w zawodzie (chociażby na wolontariacie czy w kołach naukowych). Opcja milion razy lepsza niż startowanie na rynek pracy z pustym CV.
  4. Nie gaś zapału znajomych mówieniem im, że ich studia są 'głupie' a po ich ukończeniu będą 'klepać biede' często Ci pasjonaci 'głupich' kierunków wychodzą na nich lepiej niż Ci którzy idą na te 'szanowane'. Prosty przykład - sama studiując TD 'podśmiewałam się' z dziewczyn z kosmetologii. Co to za studia jakieś tam piłowanie pazurków, protezy to poważne zajęcie dla poważnych ludzi!! No, to teraz pozostaje mi tylko poprzyglądać się ich sukcesom :-D Karma - Wraca! :-D Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać tylko, że nie byłam świadoma, że kosmetologia jest bardzo fajnym i 'poważnym' kierunkiem! ...teraz sama chciałabym to studiować :-D
  5. Nie pozwól rodzicom decydować o swojej przyszłości - oni za Ciebie życia nie przeżyją. Choć będą próbować :-D
  6. Jeżeli już zacząłeś kierunek który nie jest Twoją pasją - skończ go. Zawsze możesz studiować 2 kierunki. Serio, można studiować dwa kierunki i pracować jednocześnie. Można też pracować w 2 pracach i studiować! Wiem z doświadczenia. Wiele zależy od pracodawcy. I waszych umiejętności zarządzania czasem ;-)
  7. Pamiętaj, że jesteś na studiach, całe życie przed Tobą. W każdej pracy możesz nauczyć się czegoś co przyda się w Twoim zawodzie (nawet jeżeli ta praca nie jest z nim nijak związana) ale też pamiętaj, że każdy chętnie zatrudnia studentów więc nie musisz a nawet nie powinieneś pracować w miejscu w którym nie jesteś szanowany!
  8. Studiowanie nie uczy Cię zawodu. Ono pokazuje Ci właściwy kierunek którym powinieneś podążać. W przypadku dietetyki studia uczą jak rozumieć to, czego trzeba się jeszcze 'douczać' we własnym zakresie. W przypadku TD było identycznie. Same studia nie nauczą Cie zawodu. A prawie każde studia nie nauczą Cie umiejętności miękkich więc pamiętaj - to tylko wybór drogi.
  9. Studia to fajny czas na robienie fajnych rzeczy. Odwiedzanie znajomych w innych miastach, dokształcanie się, realizowanie swoich pasji, czy też szukanie ich! 
  10. Rób to, co kochasz - a nigdy nie będziesz musiał pracować!!
Zaprawdę powiadam Wam to ja - wieczna studentka.

czwartek, 6 października 2016

Młody jęczmień.

Młody jęczmień, modny jak cholewka. Co druga kobieta używa go aby schudnąć, oczywiście bez diety i ćwiczeń bo sam przecież pomoże.



Jak to z nim jest?
Jak każda trawa, trawa jęczmienna (nie sok) cechuje się wysoką wartością odżywczą. Zarówno pod względem witamin jak i minerałów. Zawiera wartościowe białko - na tyle, na ile białko roślinne może być wartościowe oraz chlorofil.

Trawa jęczmienna ma silne działanie antyoksydacyjne, niweluje szkodliwe działanie wolnych rodników, a więc zapobiega chorobom wolnorodnikowym - tj. nowotwory, cukrzyca typu 2.
Zawiera w swoim składzie enzym dysmutazy ponadtlenkowej którego niedobory obserwuje się wśród chorych na nowotwory.
Hamuje wzrost komórek rakowych w przypadku nowotworu piersi.

Jest błonnikiem nierozpuszczalnym - a więc przyspiesza pasaż kału w jelitach. Przyspiesza wypróżnianie. 
Co ciekawe, posiada również frakcję błonnika która jest rozpuszczalna - a więc metabolizowana przez florę bakteryjną w jelicie grubym, co wzbogaca florę jelita :-D
U osób pijących roztwór z trawy jęczmiennej, zaobserwowano zmniejszenie ilości bakterii Clostridium w kale.

Jest świetnym suplementem dla chorych na cukrzycę, ponieważ wpływa na gospodarkę węglowodanową, mianowicie - obniża stężenie glukozy po posiłku. Poprzez wiązanie wody i zwiększanie lepkości treści pokarmowej.

Dzięki zdolnościom chelatowania, wspomaga oczyszczanie organizmu z toksyn. 

Działanie przeciwdepresyjne.
W teście wymuszonego pływania, myszki którym podana została trawa z młodego jęczmienia, pływały dłużej (a w zasadzie walczyły na wodzie) niż grupa kontrolna. Zatem dowodzi to temu, iż picie trawy jęczmiennej może wywoływać działanie, przynajmniej w częsci podobne do działania leków przeciwdepresyjnych. 

Czy młody jęczmień jest idealny dla wszystkich?
Standardowo - nie.
Jęczmień może działać prozapalnie u ludzi uczulonych na trawy. 
Ale... może być też świetną alternatywą dla ludzi nielubiących warzyw.





Źródłó:
-Antidepressant - like effects of young barley leaf in the mouse forced swimming test.
-Badanie właściwości przeciwutleniających ekstraktów otrzymanych z młodego jęczmienia
-zielarnia-sklep.pl

poniedziałek, 3 października 2016

Ratunku! Jestem nieuleczalnie chory(a)!

XXI wiek. Diagnoza coraz częstsza. Niestety.
Kto choruje na chorobę autoimmunologiczną ten doskonale wie o czym mówię. 
Najłatwiej po wyjściu od lekarza jest obwiniać o to świat, najtrudniej jest dochodzić do prawdy - bo wówczas obwiniać możemy tylko siebie.

Wczoraj odbyłam szkolenie z 'Tarczycy' u dziewczyn z MedFood'u. Wciąż jestem pełna podziwu dla ich mega ogromnej wiedzy. Ale nie o tym dziś. Dziś nawet nie mieszamy do wpisu tarczycy. 



Dziś będzie o tym, że chorobach o podłożu autoimmunologicznym, czyli takich w których sami siebie 'atakujemy' i próbujemy zniszczyć. Mam na myśli choroby tarczycy, endometriozy, stwardnienie rozsiane, białaczki, cukrzycę (...)

Dziewczyny pokazały nam, że geny warunkujące choroby to zaledwie kilkanaście procent, podczas gdy styl życia mający wpływ na ich wystąpienie to ponad 50. Co ciekawe, niemożliwe jest wystąpienie sytuacji w której Ty masz problemy z Tarczycą, podczas gdy 'nikt w rodzinie nie ma' Taka sytuacja jest niemożliwa. Dostałeś taki gen. Po prostu choroba mogła wystąpić u prapraprababci o której nic nie wiesz a bliższa rodzina prowadziła inny tryb życia więc nie chorowała. Lub się nie badała.

Jeżeli nie masz podłoża genetycznego do wystąpienia 'jakiejś tam' choroby, odżywiasz się tragicznie, prowadzić strasznie niehigieniczny tryb życia. Też możesz żyć bardzo długo. Bez odpowiednich genów - dana jednostka chorobowa nie wystąpi.

O matko! Lub przyszła matko planująca potomstwo!
Przeprowadzono badania, na których pokazano jak wielki wpływ na geny potomka ma tryb życia kobiety ciężarnej. Mianowicie.
Do badań użyto 2 grup myszek z genem Agouti. Te myszki choć bardzo ładne - bo żółte niestety ale nie żyją zbyt długo ponieważ chorują na nowotwory i cukrzycę oraz są otyłe.

Myszki w obu grupach były myszami ciężarnymi. Grupa kontrolna dostawała karmę standardową - którą karmione są myszy labolatoryjne. Natomiast grupa badawcza przyjmowała karmę wzbogaconą o: kwas foliowy, cholinę, betainę, wit. B12, cynk i metioninę. Efekty? W grupie kontrolnej wszystkie myszy urodziły myszy żółte - z wadliwym genem, które chorowały w przyszłości. Natomiast myszy z grupy badawczej urodziły potomstwo w kolorze 'mysim' któro również urodziło zdrowe potomstwo! W taki banalny sposób wyciszono działanie geny powodującego choroby.
Ktoś jeszcze zastanawia się nad tym, czy dieta i tryb życia matki w okresie ciąży ma sens? 
Nie oznacza to oczywiście, że osoby chorujące mają teraz mieć pretesje do rodziców. O tym wówczas nikt nie miał pojęcia, ludzie mieli 'gorsze' problemy - takie były czasy. Ale pomyślmy o tym teraz, bo być może jesteśmy pokoleniem któro ma szansę 'zmienić świat'.

Co mogę zrobić skoro już choruję?


  • Dbać o siebie. Nikt inny tego za Ciebie nie zrobi. Nie zarywaj nocy, nie pij alkoholu, nie truj się swiadomie. Po prostu żyj!
  • Żyj w zgodzie z naturą. Pamiętaj o wakacjach, feriach, weekendach offline - też mam z tym problem. 
  • Choroba nie jest problemem sama w sobie, ona chce zwrócić Twoją uwagę na faktyczny problem. Choroba jest adaptacją do 'nowych' warunków które sam sobie zafundowałeś. Jest powiązana z psychosomatyką. W przypadku tarczycy - problem chorujących to, to fakt, że źle o sobie myślą. Czują się niedowartościowane, być może często słyszały, że są nic nie warte - tak często, aż zaczęły w to wierzyć.
  • Wyluzuj się. Nie spinaj. Nie szukaj aprobaty u innych, badz szczesliwy ze sobą tu i teraz. I pamiętaj, nikt 'naprawdę' szczęśliwy nie żyje dla podziwu i aprobaty innych. 
' Musiałem we wszystkim być numerem jeden, bo w moim przekornym sercu czułem się najmarniejszym z Bożych stworzeń '






Źródło:
- informacje zdobyte na szkoleniu 'Tarczyca - jak żyć z chorą tarczycą?'
- newtimes.pl
- trust me. I'm a biologist
- mateuszgrzesiak
- Cytat z książki 'Bóg zawsze znajdzie Ci pracę'







wtorek, 27 września 2016

Olej z konopi.

Temat kontrowersyjny, nie lubię takich w dietetyce. Większość ludzi nie potrafi przedstawić swoich poglądów i wysłuchać innych, wolą sie głupio wykłócać kto ma rację. Bo on 'coś tam' słyszał 'gdzieś tam'. Lecznicze właściwości Mariuchułanen zostawmy lekarzom (bądz ich brak), legalizację zostawmy dla tych którzy znają się na ekonomii. Ja się nie znam. Nie oceniam, nie mam zdania.


Badań dotyczących Konpii Indyjskich jest mało. Mam nadzieję, że wkrótce to się zmieni.

Co fajnego znajdziemy w oleju konopnym?
  1. Nienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 i omega-6.
  2. Wielonienasycone kwasy tłuszczowe PUFA
  3. Jest świetnym źródłem białka roślinnego 
  4. Sporo witaminy E, przeciwutleniacza dzięki któremu nie starzejemy się i nie zapadamy na nowotwory. A także cieszymy pięknymi włosami, paznokciami czy też cerą.
  5. Sporo minerałów: Fosfor, Potas, Sód, Magnez, Siarka, Wapń, Żelazo, Cynk
  6. Wysoki poziom Argininy, aminokwasu mega ważnego dla sportowców - jest prekursorem do produkcji tlenku azotu. 
  7. Badania wykazują, że dieta bogata w argininę i NNKT być może zmniejsza zapadalność na choroby sercowo-naczyniowe.
  8. Badania wykazują iż wprowadzenie do diety oleju konopnego poprawiło stan skóry u chorych na AZS.
  9. Najistotniejsze, olej nie działa psychoaktywnie.
sobota, 17 września 2016

Próchnica. Jaki ma związek z dietetyką?

Z racji mojego zawodu, prędzej czy później wypadało napisać post tego typu.

Próchnica. Prawdziwa epidemia XXI wieku. Choroba zakaźna - z czego wiele osób nie zdaje sobie sprawy. Nie zbyt groźna? To się jeszcze okaże.

Próchnica jest bakteryjną chorobą zębów, spowodowaną działaniem kwasów powstałych z cukrów. A więc blisko związana z jedzeniem.

Przyczyny powstawania?
-dieta bogata w węglowodany, zwłaszcza proste i spożywane często - podjadanie! Jeżeli masz ochotę zjeść czekoladę, zjedz całą na raz i nie podjadaj po 'kosteczce' cały dzień. Jeżeli masz ochotę na ciastko - zjedz całą paczkę a nie jedno co godzinę. Tym sposobem nie tylko ułatwisz ciężki żywot swojego uzębienie ale też nie zmęczysz swojej trzustki ciągłym wydzielaniem insuliny!
W przypadku dzieci niebezpieczne jest zwłaszcza zasypianie ze słodką kaszką - próchnica butelkowa.

Najlepsze co możemy robić aby próchnica 'szalała' nam w jamie ustnej to podjadanie małych dawek cukrów prostych - często.
Lepiej zjeść 'wszystko' na raz. [tym samym podnieść poziom insuliny raz a dobrze, niż podsycać go co jakiś czas i tak naprawdę nie pozwalać mu opaść]. 
Tak, 'odchudzając się' czy też racjonalnie odżywiając dbamy również o swoje uzębienie. Mniej lub bardziej świadomie ;-) Jakieś wątpliwości co do tego, czy zdrowy tryb życia upiększa? 

Przyczyna próchnicy?
Streptoccocus mutans. Bakteria którą zarażamy się kilka minut po urodzeniu. [co nie zmienia faktu, że oblizywanie smoczka czy wcinanie z dzieckiem jedną łyżeczką i tak nie jest najlepszym pomysłem, zwłaszcza gdy rodzice dysponują słabym uzębieniem]
Streptoccocusy są to bakterie kwasotwórcze, tworzące płytkę nazębną. Produkują kwasy na drodze fermentacji cukrów. Produktami tej przemiany są --> kwasy organiczne, które zmniejszają pH płytki nazębnej, rozpuszczają składniki mineralne wchodzące w skład szkliwa, zębiny i cementu.
Z tego powodu. Bezpośrednio po jedzeniu nie należy myć zębów. 
Jedyne co możemy zrobić zębom wówczas to uszkodzić szkliwo. Kiedyś mówiono, iż zęby należy myć po każdym posiłku, nowe badania dowodzą, że wystarczy myć zęby 2 razy dziennie, najlepiej w odcinkach czasu krótszych niż co 12h. [12h to czas, po którego upłynięciu płytka nazębna zaczyna przekształcać się w kamień nazębny].

Nieleczona próchnica może skutkować mało przyjemnymi powikłaniami w przyszłości. Nie tylko utratą uzębienia! Mianowicie, może skończyć się:
-Zapaleniem nerwu wzrokowego
-Zapaleniem ucha środkowego
-Zapaleniem zatok
-Zapaleniem wsierdzia
-Chorobami stawów i nerek
-Chorobą wrzodową żołądka i dwunastnicy.

Organizm nigdy nie jest w pełni zdrowy, jeżeli jego uzębienie nie jest zdrowe.

Skuteczna metoda zapobiegania próchnicy?
Właściwy sposób odżywiania! Mała ilość cukrów rafinowanych w diecie. Odpowiednia podaż Wapnia, Fluoru, Fosforu, Magnezu.





poniedziałek, 5 września 2016

Wypoczynek dietetyka. Norwegia.

Mój pierwszy raz w Skandynawii. 
Tak długo, jak długo nie byłam zafascynowana górami - nigdy nie miałam parcia na odwiedziny w kraju w którym jest 'zimno i pada' jako osoba typowo 'ciepłolubna' której notorycznie jest - ziiimno, zawsze chciałam odwiedzać kraje śródziemnomorskie. Raz byłam w Anglii i muszę przyznać - nie odpowiadał mi tamtejszy klimat, ciągłe deszcze i OSY. Ah no i 'wspaniały Londyn' w realu również bardzo dużo traci.
A Norwegia jest bardzo spoko! Spoko są góry, spoko jest morze, słońce jest spoko i nawet wiatr. Nie spoko jest tylko to, że brakuje słońca. No i troche dużo pada, ale ja lubię w zasadzie każdą pogodę :-)
...chociaż... Jestem typowym, ognistym lwem - nie znam słowa 'gorąco'.
Mówi się, że podróże kształcą, czy coś nowego się we mnie wykształciło - ciężko powiedzieć. Aczkolwiek jakimiś spostrzeżeniami się podzielę.
Jaka jest moim zdaniem Norwegia? Duża! i dzika! Albo to ja jestem małomiasteczkowa - no nie ma się co oszukiwać, JESTEM!
Przebywając w miejscowości turystycznej, raz czułam się jak w miejscowości turystycznej :-) raz jak na wsi, raz jak w wielkim mieście, nad jeziorem, w górach czy też nad morzem.




Już w samolocie, widząc Norwegię - wiedziałam, że to Norwegia. Moim zdaniem to miejsce na ziemi totalnie nieuporządkowane, powstałe bez żadnego ładu i składu. 

Spacerując nad morzem zastanawiałam się, skąd ten lodowiec wiedział jak to tak pięknie ukształtować, żeby z pozoru wcale do siebie nie pasowało a tak serio - pasowało mega. Norwegia jest jak kobieta - piękne są te niedoskonałości. 
Z tym, że w przypadku kobiet, one notorycznie, na siłe chcą z nimi walczyć. Nie wiem po co. Przecież gdyby Norwegia przypominała mi kraj z umiarkowanej szerokości geograficznej - nie byłaby taka piękna. Byłaby wręcz pospolita i nijaka. Więc jeśli masz wielki nos, za małe usta czy tam krzywe nogi - ciesz sie! Pewnie wkrótce spotkasz amatora swoich 'niedociągnięć' :-)
Co zwróciło moją uwagę?
Luz. Luz panujący wśród ludzi, którzy wychodzą sobie na plażę pogrillować, czy posiedzieć na kamyczkach i poczytać. 
Brak ekhm, mody? Kobiety bez makijażu w dresach i adidasach są takim 'normalnym' widokiem.
Sportowy styl życia! Bardzo dużo osób uprawiających różne fajne sporty których nazw nawet nie znam ;-D

Psy. Bardzo dużo psów. Ludzie na spacerach trzymający po 2 lub 3 smycze! 
Machający do mnie starsi Państwo siedzący na ławce nad morzem gdy obok przebiegałam :-)
Dzieci pluskające się w morzu przy temperaturze powietrza 18st !! Nawet ja nie wiem czy bym weszła do morza w takich warunkach ;-D
Przyjazdy łabędź, który płynął tak gdzie akurat szłam, albo siedział sobie obok, gdy siedziałam na kamyczku :-)


Inny smak łososia.
Dzieciaki bawiące się na boisku w deszcz! (domniemam, że to zajęcia a'la W-F)
Duże koty! Albo ja tylko takie wielkie widziałam.
Blondwłose kobiety ;-D
Trawka na dachach budynków, którą bardzo, bardzo chciałam zobaczyć na własne oczy!
Wiatr i jednocześnie uderzające gorąco przy zachmurzonym niebie. 
Mega ścieżki do biegania!! Szczerze mówiąc, to 30 min truchtu w takich warunkach jest bardzo spoko, zwłaszcza biorąc pod uwagę pieczenie udek! :-)
Wzorst 'Wilczka Morskiego' który gdy widziałam go przed wyprowadzką z kraju był niższy niż ja. A teraz...
... nieco mnie przerósł. 'NIECO'.
To jak ludzie pięknie mogą mieszkać. Oszklone pomieszczenia w domach (co jest całkiem logiczne przy niezbyt wielkiej ilości światła), widoki za zatokę czy góry. Bloki w górach, gdzie przy wyjściu z klatki ukazuje się taki widok.
Dla mnie to kosmos! Patrząc na te skały byłabym zrelaksowana po każdym wyjściu z domu :-D

Jeśli obiecujesz sobie, że podczas wyjazdu na wakacje już na 100pro będziesz fit, polecam Ci właśnie Skandynawię. Jest mega jeśli chodzi o ruszenie się - łatwiej gdy widzisz, że wszyscy wokół biegają i nikt nie patrzy na Ciebie jak na kosmite! (chooodz tu, patrz ta spod 7 bieeega!) No i brakuje wówczas wymówek, że zbyt gorąco! Bo nawet jeśli będzie gorąco, to będzie tez wiał przyjemny wiatr :-)
a Dieta Nordycka uważana jest za tak samo zdrową jak śródziemnomorska.