Menu
wtorek, 28 lutego 2017

Informacja która Cię zszokuje. Koniecznie przeczytaj jeżeli cierpisz na Hashimoto, czyli o tym jak zakażenie pasożytem może 'wyleczyć' nieuleczalne.

Nie mam pojęcia, jak to się stało, że dziewczyny z MedFood mają taką wiedzę. Nie wiem. Zszokowały mnie. Zwyczajnie mnie zszokowały. Niby nie jestem laikiem, coś tam siedzę w temacie... ale to nie mieści mi się w głowie.


Zaczynamy.
Tak powinien wyglądać nasz układ odpornościowy. Karuzela z kilkoma ramionami. Dwa ramionka są najważniejsze w przypadku autoimmunologii Th1 oraz Th2.

Th1 i Th2 muszą być w równowadze - wówczas nic nam nie doskwiera.

Pamiętacie takie huśtawki na placu zabaw? Jedna osoba z jednej strony, druga z drugiej i odbijają się stopami, czasem robiło się komuś 'dencawkę' aż spadł (...) <dzieci lat 90>
Do tego dążymy, tego potrzebujemy. Tak jest idealnie, to jest równowaga.

W przypadku takiej sytuacji - często przyczyną jest zachorowanie na Hashimoto.
No i teraz, wiadomo - trzeba huśtawkę znów zrównać do poziomu. Co może nam w tym pomóc (i o ironio! często się sprawdza?) zarażenie pasożytem!!

O ironio!
  1. Z jednej strony zarażenie pasożytem może powodować, iż nie możemy doprowadzić choroby autoimmunologicznej do stanu remisji. 
  2. Z drugiej - istnieją badania, które ukazują, że zakażenie pasożytem chroni przed powstawaniem chorób autoagresywnych.

Z czego to wynika?
Mianowicie, w przypadku gdy mamy przewagę ramienia Th1 (tak jak ma to miejsce przy chorobie Hashimoto)

...i zarazimy się pasożytem (w tym przypadku Włosogłówką, która 'podbija' do góry ramię Th2)


...znów uzyskamy idealną równowagę.
...i remisja gotowa.

W dietetyce jak w medycynie, wszystko jest możliwe...
Obiecuję, że ostatni raz się zdziwiłam. 







Źródło:
-Webinarium 'Autoimmunologia' moim zdaniem PODSTAWOWA biblia chorych na choroby autoagresywne. 
-pasożyty.com
*wersja bardzo uproszczona, aby była czytelna i szybka w przekazie i przyswojeniu.

niedziela, 26 lutego 2017

Masz plomby amalgamatowe? A wiesz czym to grozi? a o płukaniu ust olejem słyszałes?

I nadeszły piękne czasy gdy słuchając dziewczyn z MedFood'u przydają mi się do czegoś 3lata poświęcone na studiowanie Technik Dentystycznych...


Gdy jeszcze zamierzałam być protetykiem... no ok, ja akurat zamierzałam zajmować się ortodoncją... Wśród moich znajomych z roku, krążył taki oto przecudnej urody obrazek przedstawiający larwy w jamie ustnej. Do dziś w zasadzie nie wiem, dlaczego się nim tak jaraliśmy - teraz wydaje mi się obrzydliwy ale wtedy... serio, na początku autentycznie byłam podjarana protezami. Swoją drogą wiele zabawnych sytuacji wiązało się z tymi studiami bo często zostawiałam gdzieś na wierzchu protezę (jestem bałaganiarzem level expert) i np. ktoś nie zdający sobie sprawy z tego czym się zajmuję a przebywający u mnie w domu po nią sięgał i pytał...
- to Twoje?
- tak.
- hahaha
- no co się śmiejesz serio moje!
- (przerażenie i powaga na twarzy) otwieraj usta!!
- yy... ale ja to wykonałam! Jestem protetykiem!
- co?

Dygresja, standardowo. 

Stan jamy ustnej ma ogromny wpływ na występowanie chorób autoimmunologicznych.
Co więcej, nawet jeżeli masz "ząbki białe jak kryształki" (...) ehehe... wcale nie oznacza to, że pozbawione są stanów zapalnych. 
Aby wykluczyć stany zapalne okołoszczękowe najlepiej wykonać pantomogram.

Mnie też na studiach uczyli, że należy ocalić każdy fragment zęba. Teraz gdy patrze na to bardziej holistycznie uważam nieco inaczej. Myślę, że wiele osób lepiej wyszło by na usunięciu zęba niż przeleczeniu go kanałowo. Bo prawidłowo zamknięty kanał nie powoduje, że ząb ściemnieje!!!
Na palcach u jednej ręki mogę policzyć osoby z prawidłowo przeleczonymi zębami. Już nawet nie wspominam o pogubionych w czeluściach kanałów odłamanych fragmentów narzędzi czy też materiałów powpychanych do zatok. 
To samo tyczy się posiadaczy amalgamatowych plomb, które samą swoją obecnością potrafią wywołać autoagresję... i jej remisję po usunięciu takiej plomby. 
Fascynujące, co?

Dodam, że studiując TD nigdy nie dałam sobie wmówić, że jestem rzemieślnikiem. Ja jestem artystą! Dalej... tylko teraz zamiast w ustach - rzeźbę robię w ciele! 






Płukanie ust olejem.
Brzmi jak szarlataństwo level master, zdaję sobię z tego sprawę. Ale uważam też, że niektóre 'babcine' sposoby są mega skuteczne. 
... i potwierdzone badaniami. 

Płukanie ust olejem od bardzo, bardzo dawna stosowane było w celu wzmocnienia zębów, eliminowania cuchnącego oddechu, zapobiegania próchnicy, gojenia krwawiących dziąseł (tu z miejsca potwierdzam - mi zawsze pomaga).

Jak działa? 
Na zasadzie osmozy. Jama ustna jest bardzo ukrwiona, wszystkie zanieczyszczenia z krwi, przenikają do oleju który następnie jest wypluwany. Banalne.
Jedno ale - metodę najlepiej stosować na czczo - żeby do oleju nie przenikały składniki odżywcze z pożywienia które krążą po jedzeniu.
Po wypluciu oleju porządnie szczotkujemy zęby i język oczywiście. Gotowe. 
Początkowo może wystąpić pogorszenie stanu cery, paznokci, mi ciekło co ranek 'coś' po gardle, ale potem przechodzi. 





Źródło:
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21911944
- 'Płukanie ust olejem' dr Fife
- kwejk.pl
- blog da dentista
- wiocha.pl
- Webinarium MedFood - Autoimmunologia
czwartek, 23 lutego 2017

Ten cały gluten serio stanowi zagrożenie dla Tarczycy!

Na gluten jest nagonka, straszna.
Sama uważam, że grubo przesadzona - ale glutenu unikam. A już totalnie unikam tego z pszenicy.
Tak, tak. Kiedyś pisałam, że nie unikam. Ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że mam autoimmunologie.

Ale nie dziś, dziś jest mój wielki dzień, na który czekam cały rok i faszeruję się glutenem i transami. W tym roku nie zjem niestety planowanych 7 pączków, bo leżę chora a wszystko smakuje mi tekturą :-(

Wracając do tematu. Dlaczego należy wykluczyć gluten z diety przy chorobach tarczycy?
-Białko glutenu, jest podobne do białek tarczycy.
Nasz układ odpornościowy próbując pozbyć się glutenu z miejsc w których on nie powinien się znajdować, 'myli się' i atakuje przy okazji własną tarczycę.

Co ciekawe i dowiedziałam się tego od dziewczyn z MedFood - Choroby autoimmunologiczne chodzą trójkami.
- Jeżeli dysponujesz jedną z chorób autoagresywnych, jeżeli 'prowadzisz się źle - niebawem zachorujesz na kolejną... i jeszcze jedną.
- Jeżeli zdiagnozowano u Ciebie którąś z 'popularnych' (jak dziewczyny w gimnazjum) chorób auto. = prawdopodobnie nie jest ona jedyną którą posiadasz. Pewnie była najłatwiejsza w diagnostyce.
Ah, no i ostrzegam przed naszymi normami. Jeśli chodzi o tarczycę - a Ty nie mieścisz się w normie, to jest gorzej niż źle.

Wiem, że czasem ciężko zaufać dietetykowi gdy jego poglądy na dany przypadek są różne niż lekarza prowadzącego. Ale na swoim przykładzie mówię - można doprowadzić do remisji, trzeba tylko chcieć. I jest kilka znanych dietetyczek które chorują na jakaś autoagresję i są w stanie remisji. W zasadzie wszystkie które się w jakiejś jednostce chorobowej specjalizują. Mówię dietetyczek? No tak, mężczyźni bardzo rzadko zapadają na takie przypadłości. Nie tylko trzeba chcieć w zasadzie to chorobie trzeba się podporządkować, ale nigdy nie wolno się z nią pogodzić.



wtorek, 21 lutego 2017

Jak to jest z tą wodą? Dziewczyny z MedFood przybyły z pomocą!

Pij wodę.
Zatrzymuje Ci się woda? -pij wodę
Masz problem z wypróżnianiem? -pij wodę
Masz uszkodzoną śluzówkę żołądka? -pij wodę
Chcesz się pozbyć zmarszczek? -pij wodę
Sucha skóra? -więcej pij
Jesteś odwodniony? -pij wodę
Masz zapalenie płuc? -pij wodę
Kac? -nawadniaj się!
Zapalenie pęcherza? -dużo wody!
Nie możesz schudnąć? -za mało pijesz!
Zakwaszony organizm? -pij!
Co pić na treningu? -no najlepiej to wodę!

Wszędzie, dosłownie w s z ę d z i e można sobie poczytać o cudownym działaniu wody. Więc dlaczego efektów z jej spożywania nie widać?

Picie wody o niskiej mineralizacji bardziej może odwodnić niż nawodnić.
Jak więc sobie z tym radzić?
-Do wody źródlanej i średniozmineralizowanej warto dodać sól. I oczywiście nie zwykłą ale Kłodawską lub Himalajską (tą drugą należy kupować gruboziarnistą i mielić gdyż niestety często jest podrabiana :( )

W jakim celu?
-Aby woda uzyskała odpowiednią osmotyczność i mogła łączyć się z tkankami naszego organizmu.

Jak najlepiej przygotować sobie wodę?

  1. Nalać zwykłą kranówkę 
  2. Wygotować
  3. Przefiltrować
  4. Dodać do niej Szungit
  5. Posolić 
Ważne jest aby dodać jedynie szczyptę soli, sól nie powinna być wyczuwalna. 1, 2 szczypty na litr wody wystarcza w zupełności.

Najważniejsze.
Woda na szejki warzywne/owocowe, woda na zupę, woda na herbatę/kawę. Woda na wszystko również musi być nieco posolona aby utrzymać śluzówkę żołądka na odpowiednim poziomie. 

Nawadniaj się! Nie tylko pij.









Źródło: 
-Webinarium MedFood - Żołądek
piątek, 17 lutego 2017

Wampiry energetyczne. Jak sobie z nimi radzić?

Każdy z nas, zna kogoś na kogo widok z miejsca opuszcza go 'dobra energia'. Kogoś kto irytuje samym pojawieniem się. Kogoś kto wysysa z nas dobrą karmę niczym Dementor duszę. Kogoś kto siłą ale wciąż niby przypadkiem niepytany o zdanie zasugeruje Ci, co jest z Tobą nie tak, co robisz i myślisz źle. Wytknie jakieś zupełnie nieistotne (a już na bank nieistotne dla niego) pierdoły i spróbuje sprowadzić Cię do poziomu chodnikowego asfaltu, abyś poczuł się gorzej niż tragicznie (niby przypadkiem) a na koniec zasugeruje jaki to on jest szczęśliwy, wspaniały i w ogóle to mu pewnie zazdrościsz... a jeśli jeszcze nie! To powinieneś!


Co wtedy należy zrobić? 
Odwrócić się plecami i iść robić swoje.

Człowiek który żyje życiem innych i na każdym kroku usiłuje pokazać swoją wyższość (poprzez poniżanie) albo usiłowanie dorównania Ci jest osobą która bardzo cierpi. Zdaje sobie sprawę, że jest dwa kroki za Tobą i próbuje Cię dogonić. Szuka pocieszenia w bogactwie, sukcesach, zazdrosnych spojrzeniach innych (choć autorem tych najbardziej zazdrosnych jest on sam), czekaniu aż coś komuś nie wyjdzie tylko po to, aby wytknąć tej osobie błąd lub nawet drobne niedociągnięcie.

Czasem, aż mi przykro, że mam w sobie wystarczająco dużo empatii aby nie odwdzięczać się 'złośliwcom' tym samym czym karmią mnie.
Ale to, że czegoś nie komentuje lub nie zwracam na to uwagi - to nie znaczy, że tego nie dostrzegam. 


Gdy ktoś działa na mnie jak płachta na byka, najczęściej udaje, że dana osoba nie istnieje. Bo w zasadzie dla mnie - takie osoby nie istnieją. Jeżeli jakaś relacja nie wnosi nic w moje życie, nie 'buduje' mnie na żadnej płaszczyźnie, nie wspiera a jedynie 'rujnuje' coś co sama sobie stwarzam (szczęście) to najlepiej jej unikać, zerwać kontakt całkowicie lub chociażby ograniczyć do niezbędnego minimum. 


Ja oczywiście cieszę się nawet gdy sporadycznie napotykam w moim życiu wampira. Jako osoba która szuka pozytywnych przesłanek we wszystkim co ją w spotyka, mam wtedy okazję docenić wszystko to, co dostałam od życia, a może w zasadzie wszystko na co sobie zapracowałam. I przede wszystkim to, ile pracy nad sobą, swoją psychiką, nastawieniem i stosunkiem do życia i ludzi wykonałam - bo jak to w życiu, różnie bywało. Wychowywaliśmy się w dziwnych czasach, nie każdy dostał takie fundamenty jakie by sobie wymarzył, ale najważniejsza jest praca nad sobą i ilość prób z którymi sobie radzimy oraz upadków po których wstajemy.

Każdy wampir myśli, że jest silny. Może nawet taki się czuje... przez chwilę. W momencie gdy pozbawia człowieka dobrych uczuć, może nawet jeszcze jakiś czas potem. Może znowu gdy przebywa w 'kole swojej wzajemnej adoracji' i ma świetną okazję pochwalić się - jak komuś dopiekł. Ale to tylko chwilowe. Bo tak naprawdę tacy ludzie są zwyczajnie słabi. Bez wsparcia innych są po prostu... małymi wypierdkami mamuta. Nie wartymi odrobiny uwagi, bojącymi się własnego cienia. I przede wszystkim tchórzami, bo tacy ludzie sami przed sobą boją się przyznać do tego co czują i jak bardzo w środku są poranieni. Przecież przyznając się do tego, trzeba by było wkroczyć na drogę pracy nad sobą. Pracować, pracować, pracować i jeszcze raz ciężko pracować i analizować. A wtedy okazałoby się, iż na poziomie asfaltu, należy położyć samego siebie. Ciekawe czy wtedy z taką łatwością przychodziło by już deptanie. 

"Zazdrosny jest ten, kto wie, że nigdy Ci nie dorówna. Dla życzliwych zawsze będziesz inspiracją."

wtorek, 14 lutego 2017

Jestem dietetykiem (z papierem!)

14 luty, godzina 14:00. Patrycja Ł. broni tytuł licencjata dietetyki.
Godzina 14:30 Patrycja Ł. ma już tytuł licencjata dietetyki!

Uff... Już po wszystkim :-D
14 to wielokrotność mojej ulubionej liczby 7. A... ja wierzę w znaki!


Stres był, o g r o m n y.
Myślałam, że zupełnie się nie stresuję (to moja 4 obrona) a jednak, wstawanie (wyspana) o godzinie 3 i czytanie do rana, jedzenie frytek i nugetsów - bo nic innego mi nie smakuje... a przed wejściem migrena.


Oczywiście na temat swojej pracy, nie powiedziałam 3/4 rzeczy które chciałam powiedzieć. Zacięłam się ze 3 razy. Dostałam do pracy więcej pytań niż się spodziewałam - na szczęście znałam odpowiedzi :) Nie przygotowałam prezentacji pracy, postanowiłam iść na żywioł. I chyba poszło mi całkiem nieźle (choć teraz powiedziałabym już wszystko!) 


Nie dajcie się zwieść, nie odziałam eleganckich legginsów - tylko dresowe :-D a co tam! Ocenia się przecież wiedzę. Czytałam gdzieś, że najwięksi geniusze to ludzie najgorzej ubrani. Coś w tym może być. :P

Praca dyplomowa i obrona zostały ocenione na 5, średnia ocen z 3,5lat to 4,11 a więc na dyplomie ujrzę 4,5 :-) Oczywiście - mogło być lepiej. Ale i tak jestem dumna! 

Po obronie, wiadomo - z moimi najlepszymi ziomkami. Wypad na grzane wino i burgery ze 100procentowej wołowiny. 






Fit dietetyczki. Ps. Uważam taki ^^ fast food za o wiele mniejsze Z U O.
Pub regionalny Św. Michał - lokal wybrałam ja. Alkohol wybrały dziewczyny. No, żartuje, swoje grzane wino wybrałam sama. Było pyszne, podobnie jak burgery. Ale mogę być nieobiektywna, bo ja zwyczajnie lubię jeść w Św. Michale.


A teraz... NOWY TYTUŁ NAUKOWY - NOWA JA.
Znów jestem banalna. :-D


czwartek, 9 lutego 2017

Problemy z tarczycą, cukrzyca, alergie... skąd to sie bierze?

Wszelka choroba ma źródło w trzewiach.
-Hipokrates


  1. Posiadamy coś, co nazywa się odpornością wrodzoną. Ten rodzaj odporności - chroni nas od samego przyjścia na świat. Aczkolwiek, nie ze 100procentową precyzją.
  2. Odporność nabyta. Działa jak pies policyjny - zapamiętuje (nie zapach) a patogen. Podczas kolejnego spotkania potrafi go zidentyfikować i się z nim 'rozprawić'. System ten jest aktywowany przez ekspozycję na dane mikroby. 
  3. Chroni nas również specjalna tkanka błony jelitowej - GALT. W której zawiera się 70% układu odpornościowego człowieka. Każdego dnia, tkanka ta przygląda się wszystkiemu co wprowadzamy do naszego układu pokarmowego. I decyduje - kto przyjaciel a kto wróg.
  4. W sytuacji, gdy jelito jest 'nieszczelne' powstaje chaos. Antygeny przedostają się przez błonę jelitową do krwiobiegu, wśród nich... wirusy, pasożyty, drożdżaki, gluten...
  5. Masowe natarcie prowadzi do wariacji odporności nabytej i wrodzonej - które wrzucają najwyższy bieg i 'ślepo' miotają przeciwciałami, we wszystko. W tym tkanki własnego organizmu. 
  6. Wobec 'trafionych' narządów zostają wytwarzane przeciwciała przeciwzapalne - by 'posprzątać' po uszkodzonych komórkach.
  7. Gdy proces pojawia się zbyt często, przeciwciała 'sprzątające' mogą nastawić się bardzo 'bojowo' i zdrowe komórki organizmu potraktować jak intruzów. 
Voila! Choroba autoagresywna gotowa!




poniedziałek, 6 lutego 2017

Co powinienem robić w życiu, gdybym nie musiał zarabiać.

Rzucam dietetykę na rzecz modelingu!

...ale od początku.

Jak to człowiek w chorobie, leżący z swoim małym, ale przytulnym łóżeczku - zabłądziłam w internetach. W zasadzie leżałam i włączałam filmiki na YT bez zastanowienia, patrząc w nie tępo, z niektórych się śmiejąc nad innymi... powiedzmy, że starałam się chwilę zastanowić, aż trafiłam na filmik Kamili Rowińskiej 'W jaki sposób odnaleźć swoją pasję i misję życiową' z ćwiczeniem rozwojowym. Ćwiczenie o tyle fajne, że mogłam napisać pytanie do jednej osoby i zwyczajnie skopiować je do reszty, co wierzcie mi, w stanie 'ciężkomózgopracującym' było dla mnie czymś mega. Pytanie brzmiało, 'Co Twoim zdaniem, powinnam w życiu robić, gdybym nie musiała pracować'?

Odzew totalnie mnie zaskoczył.

Co się pojawiło?
-Przewodnik wycieczek (uszami wyobraźni usłyszałam moje słynne zdanie które rzuciłam raptem raz, a jest mi wypominane już dobre pół roku 'Magda, jedziesz zupełnie źle!')


-Stomatolog (chyba mi dobrze w białym fartuchu)
-Prezes, praca biurowa (nie dałabym razy z uwagi na 'nudę')
-Modelka (haha! chyba karłowata :D)
-Pisarka <3 (niech się spełni!!!)
-Dietetyk (schlebiło mi to, nie powiem, że nie)
-Właściciel Fitness Clubu (fajnie to brzmi i fajnie jest być 'właścicielem' czegokolwiek, gdy widzi się to z boku :D szkoda, że w praktyce to bardzo ciężka praca...)
-Prowadzenie szkoleń (podoba mi się to!)
-Mówca motywacyjny (nie wiem 'z jakiej paki')
-Reprezentowanie jakiekolwiek 'biznesu' a pracą niech się zajmują inni (to też mi się podoba!)


Na chwilę obecną nie mam pojęcia jak połączę te wszystkie kropki. Ale miło było dowiedzieć się 'poniekąd' za kogo uważają mnie osoby patrzące na moje poczynania, bardziej lub mniej... z boku.
Może faktycznie, mam predyspozycje do robienia rzeczy których robić nigdy nie chciałam. Może warto z nich skorzystać w niezupełnie taki ^^ sposób. Przecież niewykorzystane szanse 'często lubią się mścić' :-)


czwartek, 2 lutego 2017

Biało - czerwoni nie powinni brać paragonów!


Tak powinny wyglądać najbliższe tygodnie mojego życia, jestem po ostatniej sesji na licencjacie z dietetyki. W praktyce niestety wygląda to nieco inaczej, albowiem leżę i gorączkuję. Niestety z uwagi na to, że normalnie nigdy nic mnie nie bierze, nie jestem przyzwyczajona do wyższej temperatury i znoszę to tak dzielnie jak typowy facet - od razu umieram.


A holiday is always a good idea, ale chyba nie tym razem.


Więc skoro już podłożyłam sobie poduszki pod plecy i po raz pierwszy od 4 dni włączyłam laptopa - wypada coś napisać...

Gdzieś kiedyś ktoś mi napomknął, że Biało - czerwoni biorą paragony, to jakaś reklama czy coś takiego? <od 11lat nie oglądam TV stąd brak pewności>
A, że ja totalnie się z tym nie zgadzam i co gorsza nie jest to obojętne dla naszego zdrowia - muszę o tym napisać.

XIX wiek. Wiek chorób o podłożu autoimmunologicznym, a świadomość zamiast rosnąć - leży i kwiczy.
Bisfenol A (BPA) którego szczególnie niebezpiecznym źródłem są paragony fiskalne z ogromną łatwością przenika przez skórę. Z pobierania paragonu zawsze można zrezygnować, ale co straszniejsze - BPA często znacznie podwyższony jest u noworodków które karmione są butelką. Tworzywa sztuczne które wykorzystuje się do produkcji talerzyków, łyżeczek, miseczek i in. wykonywane są często z poliwęglanu do którego produkcji używany jest BPA.

Badania:
Kasjerki w supermarketach mają znacznie podwyższone stężenie BPA w moczu.
Dzięki eksperymentom Daniela Zalko i jego zespołu dowiedziono, że BPA może być transportowany, jak również metabolizowany przez skórę. Na początku badania wykorzystano świńskie ucho i oznaczony radioaktywnie BPA. Okazało się, że około 65% tej substancji przeniknęło przez skórę. Następnie zastosowano fragment skóry ludzkiej, oczywiście dużo mniejszy niż ucho świni. Jednak i w tym wypadku ilość bisfenolu A przetransportowana w głąb skóry była porażająca – 46%.

Zagrożenia?
Bisfenol A w organizmie zachowuje się niczym estrogen a więc łączy się z receptorami odpowiedzialnymi za wiązanie estrogenu. Z łatwością jest akumulowany w tkance tłuszczowej, szczególnie obawiać powinny się kobiety, bo to akurat my z łatwością ta tkankę gromadzimy. Chyba nie muszę już podkreślać niebezpieczeństwa dla kobiet mających niedobory progesteronu w stosunku do estrogenów.

Lista dolegliwości wynikających z obecności BPA w organizmie?
-nadprogramowe kilogramy
-zaburzenia działania systemu dopaminergicznego
-zaburzone działanie tarczycy
-wzrost zachorowań na nowotwory (w tym piersi)
-zaburzenia libido
-problemy z erekcją
-nowotwory prostaty
-problemy z metylacją







Źródło:
-badania.net
-memy.pl