Menu
wtorek, 23 lutego 2016

Samodyscyplina. Nawyk. Odchudzanie. Motywacja. Dieta.


Mem który wyraża więcej niż 1000słów. Nadeszły czasy w których wszyscy chcą być fit i zdrowo się odżywiać, chcą trenować na siłowni, prowadzić piękny dom z ogrodem, idealnie go sprzątać, prowadzić swoje firmy, poświęcać czas dzieciom i partnerowi, mieć psa, kota, rybki a w miedzyczasie robić Doktorat. Wiedzieć co się dzieje na świecie, mieć pojęcie o sztuce, grać na instrumentach, czytać klasykę i rozpoznawać gatunki win.

Jak więc wyrobić w sobie jeden, jedyny niewielki nawyk aby zdobyć te umiejętności?
Jedno słowo.
Powtarzalność. 
Nie powtarzając nawyku, niema szansy aby wszedł nam w krew. Jedyne co osiągamy mówiąc 'o naszych planach' i mając słomiany zapał - to brak wiary we własne możliwości. 'To nie dla mnie', 'mi się nie uda', 'ja mam taką genetykę', 'brak mi silnej woli', 'tyle razy zaczynałem i nigdy mi się nie udawało'. Ja też zaczynałam milion razy i milion razy mi się nie udawało i wiesz co?
Silną wolę się ćwiczy.
Zniechęcenie, utrata wiary w swoje możliwości 'postanawianie' staje się nawykiem - zamiast motywacją.
Mam całe mnóstwo znajomych którzy ciągle opowiadają mi o swoich planach i którym przytakuje i z automatu wypuszczam to drugim uchem, bo ile lat można słuchać o wielkich planach i nie robić nic w celu ich realizacji. Wymówki zawsze się znajdują.

Posiadanie dobrych nawyków jest fundamentem życiowym. Nawyk oszczedzania, zmywania naczyń, spacerowania z psem, odkładania przedmiotów na miejsce, chodzenia na siłownie czy wkładania do koszyka tylko tej żywności która zawiera wartości odżywcze.
Ale też... nawyk palenia, weekendowych imprez, śniadań na mieście lub ich braku.
Łatwiej żyć z tymi - pozytywnymi które dają możliwość oszczedzania zdrowia, czasu i pieniedzy oraz powodują wzrost i rozwój.
Dlaczego szczęśliwcy wygrywający miliony w loteriach tracą je w ciągu 2lat? Nie radzą sobie z tym 'brzemieniem'? A może zwyczajnie brak im odpowiednich nawyków?
Co z kobietami które są tymi szczęściarami i stać je na to aby bez żadnych wysiłków, zwyczajnie poddać się operacji zmniejszenia żołądka czy odessania tłuszczu? Czy nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki stają się szczęśliwe, szczupłe i spełnione?
Stwórz siebie od nowa!
Ucz się od najlepszych. Rozwijaj się holistycznie. Nie patrz na schematy. Nie daj się lękowi. Nie daj się zawistnym ludziom. Bądz wytrwały. Idz za marzeniami. Przebijaj się przez ignorancję. Nie szukaj akceptacji w oczach innych. Nie zawracaj sobie głowy hejterami. Pokazuj swoją wytrwałość. Rozwijaj się. Realizuj. Spełniaj. Walcz. Odpoczywaj.

Milarderzy z listy 100 najbogatszych ludzi Forbesa czytają minimum 30min dziennie.
Uwierz mi, nie musisz czytać ambitnej literatury aby się rozwijać. Nie istnieją książki dobre i złe. Z 'najgłupszej' książki wyciągniesz odpowiednie wnioski. Serio. Moje spojrzenie na życie zmienił wyśmiewany przez internety Coelho. Od lektury Alchemika inaczej patrze na wiele rzeczy które przynosi mi los. Harry Potter nauczył mnie, że warto się uczyć nawet jeśli coś wydaje mi się 'zbędne' bo nigdy nie wiem, kiedy ta wiedza może okazać się niezbędna. Tajemniczy ogród (haha! a to Ci dopiero lektura dziecięcych lat) pokazał mi, że warto doceniać to co mam i wykorzystywać to co mogę. Istnieje coś takiego jak osobowość czytającego, która z danej książki wyciąga to - co chce w niej ujrzeć czytający. Wszystko więc zależy od podejścia z jakim się do niej zabierzesz. 
To zupełnie tak samo, jak w momencie gdy dostajesz pracę która nie jest pracą Twoich marzeń - albo nauczysz się w niej wszystkiego co możesz, co Ci się przyda i potraktujesz jako lekcje, albo z poczuciem 'życia nieudacznika' co ranek, jak za kare będziesz do niej uczęszczał a ona zamiast budować Cię - podetnie Ci skrzydła.
Albo będziesz zazdrościł ludziom sukcesów, podglądał jak oni je osiągają, prosił o pomoc, uczył się od najlepszych i współpracował... albo czekał aż podetnie im się noga - aby choć przez chwilę poczuć satysfakcję z cudzego nieszczęścia.
Potraktuj porażki jako lekcje. Za rok będziesz się z nich śmiał. Boisz się, że Twoja setna próba utraty zbędnych kg okaże się kolejnym powodem żartów znajomych? Gdy je zgubisz nikt nie odważy się z Ciebie śmiać, serio. Najlepsi też kiedyś zaczynali ;-) 





Źródła:
-kwejk.pl
-kfk.blogx.pl
-motywujemy24.pl
-jeja.pl

niedziela, 21 lutego 2016

Po czym poznać dobrego dietetyka.

Coraz częściej osoby niezorientowane w temacie szukają porady dietetyka.
Fajnie, nie widzę w tym nic złego. Mówią, że kto szuka - nie błądzi, ale czy na pewno?
Gdy słyszę co polecają ludzie również mało zorientowani, to coś mnie trafia.
Gdyby ktoś zapytał mnie o dobrego księgowego - nie polecałabym nikogo, bo zwyczajnie księgowość jest dla mnie czarna magią. Tak samo jak prawo, dziennikarstwo, hotelarstwo, stosunki miedzynarodowe czy milion innych dziedzin o których wiem tyle, że istnieją.

Kim jest dla mnie dobry dietetyk?

Uprzedzam, nie jest to osoba która znana jest z nazwiska. Nazwisko to jedno, a sztab osób które pracują na to nazwisko, co zupełnie inna historia.

Dobry dietetyk do każdego pacjenta podchodzi indywidualnie. Dostosowuje mu godziny posiłków i sposób ich przygotowania do trybu pracy. Szanuje czas, zdrowie i portfel pacjenta.

Nie marnuje jedzenia. Układa jadłospis tak, aby otwarte już 'opakowanie sera' zużyć w całości, w najbliższym czasie.

Daje pacjentowi możliwość przygotowywania czasochłonnych posiłków na dwa, trzy dni.

Nie wykorzystuje w swoich recepturach produktów których pacjent nie lubi lub nie toleruje. Wyjątek oczywiście stanowią diety lecznicze.

Stale się dokształca.

Potrafi przyznać się, do swojej niewiedzy. Jeżeli po raz pierwszy w życiu spotyka się z danym zjawiskiem chorobowym i zwyczajnie nie wie jak podejść do danego pacjenta - mówi mu o tym. To żaden wstyd.

Primum non nocere.
Posiada odpowiednie wykształcenie. Niby najbardziej oczywisty punkt, a jednak.



Na podstawie wyników Twoich badań, określi czy podjadasz :P

Mówi tak, że chcesz go słuchać. Dietetyk MUSI być dobrym nauczycielem, to część jego pracy - mówić tak, abyś go słuchał. Słuchał i stosował wiedzę w praktyce. Od nauczyciela w szkole różni go tylko to, że od tego czy się nauczysz czy nie - NIE ZALEŻY TWOJA OCENA ZE SPRAWDZIANU - A TWOJE ZDROWIE, A NAWET ŻYCIE.

Wytłumaczy Ci, że bez Ciebie - Twoich wyrzeczeń, Twojej walki, Twojego przelanego potu, Twoich łez i Twoich CHĘCI - samo ułożenie diety - nic nie zmieni. Są jeszcze zalecenia, które również trzeba stosować.

Wysłucha Cię. Bo wie, że Twoje problemy nie muszą leżeć w Twoim ciele, a mogą w głowie.

Dobry dietetyk to nie ten - który przypisze Ci cudowne tabletki 'na odchudzanie'. To ten, który wyjaśni Ci, że takie nie istnieją. 


Pamiętaj. Dieta to tylko jeden ze środków do osiągnięcia celu. To od tego ile jesteś w stanie znieść zarówno psychicznie jak i fizycznie zależy powodzenie tego przedsięwzięcia. Przestaw w głowie co należy. Nie szukaj drogi na skróty. RUSZ SIĘ. Dietka, dietką - ale metabolizm napędzać trzeba. Ruszać się też trzeba. Jeśli nie teraz to kiedy? Młodszy niż dziś już nie będziesz!






Źródła:
demotywatory.pl
temysli.pl












środa, 17 lutego 2016

Dietetyka - podstawowe pojęcia.

Białka - proteiny. Podstawowy budulec wszystkich organizmów żywych. Zbudowane z aminokwasów połączonych wiązaniami peptydowymi. 


Węglowodany - źródło energii. 
  1. Proste - o wysokim indeksie glikemicznym
  2. Złożone - o niskim IG

  • Przyswajalne - glukoza, skrobia
  • Nieprzyswajalne - pektyny, błonnik, inulina
Tłuszcze - źródło energii, składnik błon komórkowych, materiał zapasowy.

Indeks glikemiczny - Im wyższy IG danego produktu lub posiłku, tym wyższe stężenie glukozy we krwi po jego spożyciu. 

Ładunek glikemiczny - Im wyższa jego wartość, tym większy wzrost stężenia glukozy we krwi i silniejsza odpowiedz insulinowa na porcję danego produktu.

Anabolizm - rozrost masy mięśniowej

Metabolizm - wszystkie przemiany zachodzące w organiźmie

Przemiana materii - szybkość przemiany składników odżywczych

Katabolizm - Rozpad masy

Deficyt kaloryczny - stan w którym dostarczamy mniej energii z pożywienia, niż aktualne zapotrzebowanie

Nadwyżka kaloryczna - dostarczamy więcej energii z pożywienia, niż potrzebujemy

Metabolizm spoczynkowy - Podstawowa przemiana materii, niezbędna nam do życia. Ilość kcal którą zużywa nasz organizm do podstawowych procesów życiowych (obrazowo - ile kcal jest nam potrzebne aby żyć, leżeć, pachnieć i oddychać w danym momencie)

(darowałam sobie definicje)

Z samego wyjaśnienia podstawowych pojęć  ^^ dotyczących 'odchudzania' chyba widać, iż na początku 'tej nowej' drogi warto wymienić węglowodany proste - na złożone. Nie warto natomiast ograniczać ilości spożywanych tłuszczów (świeżych) gdyż bez nich, nic nie będzie funkcjonować prawidłowo. Ahh... no i przydałoby się schować do kieszeni mity o dietach 1000kcal, 1200kcal.

Pozdrawiam 'posesyjnie' :-)





Źródła:
-gazeta.pl
-4.bp.blogspot.com (grafika)
-kulturystyka.pl
-'Podstawy dietetyki'
-'Dietoterapia'



piątek, 12 lutego 2016

Równowaga kwasowo-zasadowa. Hejtowany temat.

Jedno mówią, że jest dużym problemem.
Inni mówią, że nie istnieje.
Jeszcze inni, że jest chwytem marketingowym producentów suplementów.
Jak to jest naprawdę?

Prawdą jest, że można zakwasić organizm! ...ale nie do tego stopnia, aby cały organizm zmienił środowisko na kwasowe.

Organizm ludzki nie jest w pełni zasadowy.

mocz - 6
żołądek - 1-3
okrężnica - 5
nadnercza - 4
krew - 7,35-7,45
jelito cienkie - 8
trzustka - 8
żółć - 8
płyn międzykomórkowy - 8

Jeżeli jednak, doprowadzimy się do sytuacji w której pH płynów ustrojowych zmieni się, obojętnie w którą stronę - mówimy o patologicznej kwasicy bądź zasadowicy. Jest to stan zagrożenia życia. Bardzo często towarzyszy osobom otyłym lub źle odżywiającym się.

Bez paranoi. Spokojnie. Organizm jest mądry. (lubię o tym przypominać)
Organizm człowieka ma zdolności buforowe.

Bufory - są to mieszaniny związków, mające zdolności do neutralizowania kwasów lub zasad.

W momencie gdy faktycznie spożywamy zbyt dużo produktów kwasotwórczych może dojść do sytuacji w której np. zmienimy pH moczu, ale pH krwi pozostanie takie samo - właśnie dzięki buforom.

Jeżeli spożywamy duże ilości produktów kwasotwórczych - organizm może być przeciążony, może temu towarzyszyć gorsze samopoczucie gdyż będzie musiał użyć np. Magnezu i Wapnia z kości aby unieczynnić kwasy, własnymi zasadami (znasz to uczucie bólu kości lub zębów na kacu czy też po obżarstwie w McDonald's? - to wiesz co mam na myśli).
Organizm jest tak mądry, że w zachowaniu odpowiedniej równowagi pomagają nam również nasze narządy - nerki oraz płuca. W przypadku nieprawidłowego działania któregoś z nich - mamy do czynienia z kwasica lub zasadowica metaboliczną lub oddechową.


Wyjaśnijmy sobie.
pH owocu (na przykładzie cytryny) nie świadczy o jej zakwaszających właściwościach. Dysponuje ona kwaśnym pH ale dostarcza organizmowi jonów które w organiźmie tworzą zasady.

jony Sodu, Potasu, Wapnia, Magnezu tworzą zasady.
jony Ołowiu, Chloru, Siarki tworzą kwasy.

Stąd uogólniając - Owoce, Warzywa, Zielona herbata - mają właściwości alkalizujące.
Natomiast - Mięso, Kasze, Pieczywo, Słodycze (cukier), Czarna herbata - mają właściwości kwasotwórcze.

Moim zdaniem. suplementy mające na celu odkwaszenie organizmu - nie są potrzebne. Wystarczy zwiększyć ilość spożywania owoców i warzyw a nieco zmniejszyć konsumpcję węglowodanów i białek.

Idealna równowaga w spożyciu pokarmów to 70% pokarmów zasadowych : 30% pokarmów kwasowych.







Źródła:
-memgenerator.pl
-memy.pl
-personalpilates.pl




środa, 10 lutego 2016

Jak uzupełniać niedobory jodu?


-Jak uzupełnić niedobór jodu?
-Proste, wyjechać nad morze!

Co jednak, jeżeli mamy problemy z tarczycą (NIE - mamy tarczycę. Bo tak się składa, że tarczycę to mamy wszyscy) a nie możemy sobie pozwolić na wyjazd nad morze?



Od początku. Po co nam w zasadzie jod skoro składamy się z Azotu?
Jod, jest najważniejszym pierwiastkiem, niezbędnym do prawidłowego funkcjonowania tarczycy. Ilości w jakich jest nam niezbędny w zasadzie są śladowe, ale gdy dochodzi do niedoborów zaczynają się poważne problemy zdrowotne. 

Najlepszym źródłem jodu są ryby morskie i morskie powietrze - zwłaszcza w czasie sztormów.


...oraz warzywa uprawiane na nadmorskich glebach, również bogatych w jod.

Najbardziej bogatą w jod rybą jest Dorsz - zawiera aż 110 mikrogramów/100g, następnie Łosoś - 44, Makrela wędzona - 40 oraz Śledź - 30. Z wiadomych przyczyn nie polecam Łososia, to co kupujemy w sklepach to jakiś żart. Kiedyś nawet udając się do lekarza rodzinnego, Pani spytała mnie czym się zajmuję i wiadomo jak to z kimś tak rozgadanym jak ja - wdałyśmy się w dyskusję. W skrócie. 
Mam problemy z tarczycą, jadłam bardzo dużo Łososia bo jest droga rybą więc myślałam, że dobrą - wyniki się nie polepszyły. Zaczęłam jeść śledzie - jest duża poprawa. 

Z pominięciem diety - człowiek może uzupełniać niedobory jodu w sposób:
  • smarując samą tarczycę maścią bursztynową
  • stosując preparaty bogate w jod - tran, tabletki z alg morskich.
Preparat uzupełniający jod w organiźmie.
- 1łyżeczka octu jabłkowego
- 1/2szklanki przegotowanej wody
- 1kropla roztworu jodku potasu
- 1łyżeczka miodu
Całość mieszamy i pijemy przed posiłkiem. Preparat ma działanie przeciwwirusowe i przeciwbakteryjne.

Dobrze jest również spożywać razowy chleb, produkty kukurydziane, miód, jabłka, winogrona, borówki oraz... wątrobę. Dzięki tym nawykom, lekko zakwaszamy mocz. (Alkaliczny mocz powoduje gromadzenie się bakterii, co za tym idzie stany zapalne. Jest to powodem dla którego zakwaszająca organizm żurawina - pomaga na infekcje dróg moczowych).

No i nie zapominajmy o jodowanej soli, z którą jednak lepiej nie przesadzać.









Źródła:
-'Choroby układu pokarmowego' dr Jadwiga Górnicka
-Zdjęcia:
*Makarska
*Bol
*Rimini
*Viareggio







poniedziałek, 1 lutego 2016

Dlaczego chcesz schudnąć? // 'Klub 50+' Mariola Bojarska-Ferenc - moja opinia.

Dlaczego chcesz schudnąć?

-Yy... chyba logiczne, sąsiadka z góry nie może wyglądać lepiej!
-Y, wiadomo! Koleżanka z pracy jest szczuplejsza!
-No, ten... nie mogę być grubsza niż ta 'pinda' nowa sekretarka mojego męża.

I to właśnie jest brak motywacji.

Efekt 'fit zapaleńca' szybko mija gdy widzisz koleżankę z pracy opychającą się ciastkiem z kremem. 'Jak ona je i nie tyje, to i mi jedno nie zaszkodzi'. A po powrocie z pracy jeszcze jedno piwko... piwko i Wuzetka! A co! Od jutra dieta! Od jutra jestem fit! Cały dzień jutro nie będę jadła, obiecuję! W sumie dziś też nie jadłam, tylko to jedno ciasteczko w pracy i do piwka wieczorkiem, co to jest? Dietetycy niech się schowają, najlepsza dietka Mniej Żryj. I jeszcze oczyszczająca Głodówka. A i totalny Detox. Taka będę laseczka na wiosne!
To tak nie działa. 'Od jutra' to Ty będziesz 'chodzić po ścianie', bo nagle 'spadnie Ci cukier'. 'Chodzić po ścianie' i modlić się o cukierka albo choć małego łyczka Coli.

Usiądź. I zastanów się. Dla kogo to wszystko? Czy chciałabym schudnąć, gdybym na świecie była tylko ja? Może ta waga, to nie jest Twój problem? Tylko Twojego partnera, 'koleżanek', rodziny?
Może Twoje poczucie wartości zbudowane jest na tym, co sądzą o Tobie inni?
Każdy młody człowiek w pewnym etapie swojego życia szuka akceptacji wśród innych. Tylko, że prawdziwym aktem odwagi jest zrobienie czegoś na przekór wszystkim, bez cienia aprobaty. Odwagą jest stanie przy swoich przekonaniach, bez względu na to, jak inni uważają je za głupie. To jest prawdziwa siła człowieka.
Jeżeli sądzisz, że gdy zgubisz zbędne kilogramy wszyscy nagle zaczną Ci gratulować oraz Cię dopingować - to jesteś w wielkim błędzie. O wiele częsciej usłyszysz coś w stylu - 'schudłaś 20kg? Kolejne 10 Ci nie zaszkodzi' lub 'Schudłaś? Wyglądasz jak szkieletor! Kobieta to musi mieć na czym siedzieć!'
Jeżeli kochasz swoje ciało, to nie mów mi, że schudłabyś - ale zbyt lubisz słodycze. 
Jeżeli naprawdę kochasz swoje ciało i chcesz schudnąć aby było zdrowe i silne... to nie będziesz wkładała w nie niczego co je niszczy. 
Jeżeli kochasz swoje ciało i chcesz dla niego wszystkiego co najlepsze, to regularne i zdrowe posiłki oraz aktywność fizyczna nie będzie dla Ciebie żadnym wyzwaniem. Zrobisz to, tak zwyczajnie. Bo przecież chcesz. I kochasz je. A, że gdzieś po drodze się zatraciłaś? To nic, naprawimy to!

Przykro mi, ale jeżeli Twoja motywacja nie jest silniejsza od miłości do słodyczy - nie uda Ci się.
Jeżeli nie jest silniejsza od niechęci do porannego wstawania - nie uda Ci się.
Jeżeli Twoja miłość do nałogu nie jest silniejsza od chęci posiadania lepszej kondycji - nie uda Ci się!
Jeżeli nie dasz nic od siebie - nie dostaniesz nic 'za darmo' od świata. I to jest dobre. To jest sprawiedliwe. 

Droga do wymarzonej sylwetki jest przyjemnością! To nie jest kara. To nagroda, którą tylko Ty możesz sobie podarować. Nikt więcej. Jesteś kimś więcej niż tylko kilogramami. Jesteś wartościową osobą! Jeżeli źle się czujesz w swoim ciele - podaruj sobie prezent i zmień je. Jeżeli czujesz się dobrze, zaakceptuj je, pokochaj i powiedz innym żeby spadali.

Nie chcę, żebyś budowała swoje poczucie wartości na opinii innych. Twoje poczucie wartości może być tylko i wyłącznie Twoim zdaniem na Twój temat. 

Co ja zrobiłam dla siebie w tym tygodniu?
-Uczęszczałam na siłownię
-Morsowałam
-Sporo się uczyłam ...i pojechałam na egzamin.
Tak, mimo 'mojego wieku' wciąż mam problem z dostosowywaniem się jeśli chodzi o 'strój'. Tak, na maturę poszłam w bluzie Adidasa :-D Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że była czarna :-D Zgodnie z moimi przekonaniami - nie po wyglądzie ocenia się wiedzę i umiejętności człowieka.

-Wraz z Sylwusią (na zdjęciu ^^) pisałam artykuł...
-Dziś rano odwiedził mnie kurier, i zafundował mi wspaniały dzień! (uwielbiam sportowe ciuchy) ...aż chce się ćwiczyć!
-Przeczytałam książkę Pani Marioli Bojarskiej-Ferenc 'Klub 50+'

Nie jestem fanką Pani Marioli, ale zdarzyło mi się o niej słyszeć, więc natrafiając na wywiady z tą Panią, czytałam je. Pani Mariola jest osobą bardzo przekonaną o swojej wiedzy i profesjonaliźmie, więc myślałam, że jej książka zaoferuje mi sporą dawkę nowinek. Fajnie, że taka książka powstała - idealna dla mojej Babci - która uważa, że jest super gdy do godziny 14 nic nie zje a potem opycha się ciastem na noc. Mojego stanu wiedzy niestety ale nie powiększyła.
Co rzuca się w oczy?
-reklamy, dziwnym trafem produktów które są sponsorami ksiązki
-kogo Pani Mariola nie zna i z kim to się nie przyjaźni
-wykluczenia. Po 50tym rż należy unikać produktów o wysokim indeksie glikemicznym (zgadzam się, oczywiście) a potem na zdjęciu kilka stron dalej widzimy autorkę patrzącą tęsknym wzrokiem na wafel ryżowy. W przykładowych jadłospisach też pojawia się żywność wysoce przetworzona która ma wysoki IG.
-zabrakło mi też wzmianki o potreningowym uzupełnianiu cukrów prostych. Rekomendowane są węglowodany złożone - oczywiście się zgadzam.
-Nie pasuje mi natomiast nawiązanie do unikania tłuszczów zwierzęcych na rzecz roślinnych. Tłuszcz sprawia, że wolniej się starzejemy. Raczej zamiast chudej przepiórki polecałabym golonkę z ogromną ilością warzyw.
-Pani Mariola gdy trenowała gimnastykę artystyczną nosiła zawiązaną na palcu nitkę która miała jej przypominać o 'wciaganiu brzucha', chyba chodziło o jego 'napinanie' bo wciąganie osłabia mięśnie.
-Co mnie przeraziło?
Prowadzenie obozu odchudzającego, trenowanie po 6h dziennie i trzymanie diety 1200kcal. Dieta ułożona przez dietetyka... Ja rozumiem, że kiedyś (teraz w zasadzie też) stan wiedzy w Polsce nt. dietetyki leżał i kwiczał, ale skoro, już przynajmniej część społeczeństwa wie, że metabolizm spoczynkowy człowieka to +/- 1250kcal, wie też, że dieta 1200kcal to głodówka! A poza tym liczenie kalorii to strata czasu. Nie chciałabym zapłacic grubych pieniążków za obóz odchudzający z którego wrócę głodna zamiast bogatsza w wiedzę 'jak odchudzać się dalej samemu, aby nie było to głupotą'.

Tyle z mojej strony. 
A, zapomniałabym. Też chciałabym spotkać w restauracji Karla Lagerfelda i Paris Hilton. 
3 x WOW!





Źródła:
-jeja.pl
-escmedia.pl
-beactive nr2(8)luty2016