-Yy... chyba logiczne, sąsiadka z góry nie może wyglądać lepiej!
-Y, wiadomo! Koleżanka z pracy jest szczuplejsza!
-No, ten... nie mogę być grubsza niż ta 'pinda' nowa sekretarka mojego męża.
I to właśnie jest brak motywacji.
Efekt 'fit zapaleńca' szybko mija gdy widzisz koleżankę z pracy opychającą się ciastkiem z kremem. 'Jak ona je i nie tyje, to i mi jedno nie zaszkodzi'. A po powrocie z pracy jeszcze jedno piwko... piwko i Wuzetka! A co! Od jutra dieta! Od jutra jestem fit! Cały dzień jutro nie będę jadła, obiecuję! W sumie dziś też nie jadłam, tylko to jedno ciasteczko w pracy i do piwka wieczorkiem, co to jest? Dietetycy niech się schowają, najlepsza dietka Mniej Żryj. I jeszcze oczyszczająca Głodówka. A i totalny Detox. Taka będę laseczka na wiosne!
To tak nie działa. 'Od jutra' to Ty będziesz 'chodzić po ścianie', bo nagle 'spadnie Ci cukier'. 'Chodzić po ścianie' i modlić się o cukierka albo choć małego łyczka Coli.
Usiądź. I zastanów się. Dla kogo to wszystko? Czy chciałabym schudnąć, gdybym na świecie była tylko ja? Może ta waga, to nie jest Twój problem? Tylko Twojego partnera, 'koleżanek', rodziny?
Może Twoje poczucie wartości zbudowane jest na tym, co sądzą o Tobie inni?
Każdy młody człowiek w pewnym etapie swojego życia szuka akceptacji wśród innych. Tylko, że prawdziwym aktem odwagi jest zrobienie czegoś na przekór wszystkim, bez cienia aprobaty. Odwagą jest stanie przy swoich przekonaniach, bez względu na to, jak inni uważają je za głupie. To jest prawdziwa siła człowieka.
Jeżeli sądzisz, że gdy zgubisz zbędne kilogramy wszyscy nagle zaczną Ci gratulować oraz Cię dopingować - to jesteś w wielkim błędzie. O wiele częsciej usłyszysz coś w stylu - 'schudłaś 20kg? Kolejne 10 Ci nie zaszkodzi' lub 'Schudłaś? Wyglądasz jak szkieletor! Kobieta to musi mieć na czym siedzieć!'
Jeżeli kochasz swoje ciało, to nie mów mi, że schudłabyś - ale zbyt lubisz słodycze.
Jeżeli naprawdę kochasz swoje ciało i chcesz schudnąć aby było zdrowe i silne... to nie będziesz wkładała w nie niczego co je niszczy.
Jeżeli kochasz swoje ciało i chcesz dla niego wszystkiego co najlepsze, to regularne i zdrowe posiłki oraz aktywność fizyczna nie będzie dla Ciebie żadnym wyzwaniem. Zrobisz to, tak zwyczajnie. Bo przecież chcesz. I kochasz je. A, że gdzieś po drodze się zatraciłaś? To nic, naprawimy to!
Przykro mi, ale jeżeli Twoja motywacja nie jest silniejsza od miłości do słodyczy - nie uda Ci się.
Jeżeli nie jest silniejsza od niechęci do porannego wstawania - nie uda Ci się.
Jeżeli Twoja miłość do nałogu nie jest silniejsza od chęci posiadania lepszej kondycji - nie uda Ci się!
Jeżeli nie dasz nic od siebie - nie dostaniesz nic 'za darmo' od świata. I to jest dobre. To jest sprawiedliwe.
Droga do wymarzonej sylwetki jest przyjemnością! To nie jest kara. To nagroda, którą tylko Ty możesz sobie podarować. Nikt więcej. Jesteś kimś więcej niż tylko kilogramami. Jesteś wartościową osobą! Jeżeli źle się czujesz w swoim ciele - podaruj sobie prezent i zmień je. Jeżeli czujesz się dobrze, zaakceptuj je, pokochaj i powiedz innym żeby spadali.
Nie chcę, żebyś budowała swoje poczucie wartości na opinii innych. Twoje poczucie wartości może być tylko i wyłącznie Twoim zdaniem na Twój temat.
Co ja zrobiłam dla siebie w tym tygodniu?
-Uczęszczałam na siłownię
-Morsowałam
-Sporo się uczyłam ...i pojechałam na egzamin.
Tak, mimo 'mojego wieku' wciąż mam problem z dostosowywaniem się jeśli chodzi o 'strój'. Tak, na maturę poszłam w bluzie Adidasa :-D Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że była czarna :-D Zgodnie z moimi przekonaniami - nie po wyglądzie ocenia się wiedzę i umiejętności człowieka.
-Wraz z Sylwusią (na zdjęciu ^^) pisałam artykuł...
-Dziś rano odwiedził mnie kurier, i zafundował mi wspaniały dzień! (uwielbiam sportowe ciuchy) ...aż chce się ćwiczyć!
-Przeczytałam książkę Pani Marioli Bojarskiej-Ferenc 'Klub 50+'
Nie jestem fanką Pani Marioli, ale zdarzyło mi się o niej słyszeć, więc natrafiając na wywiady z tą Panią, czytałam je. Pani Mariola jest osobą bardzo przekonaną o swojej wiedzy i profesjonaliźmie, więc myślałam, że jej książka zaoferuje mi sporą dawkę nowinek. Fajnie, że taka książka powstała - idealna dla mojej Babci - która uważa, że jest super gdy do godziny 14 nic nie zje a potem opycha się ciastem na noc. Mojego stanu wiedzy niestety ale nie powiększyła.
Co rzuca się w oczy?
-reklamy, dziwnym trafem produktów które są sponsorami ksiązki
-kogo Pani Mariola nie zna i z kim to się nie przyjaźni
-wykluczenia. Po 50tym rż należy unikać produktów o wysokim indeksie glikemicznym (zgadzam się, oczywiście) a potem na zdjęciu kilka stron dalej widzimy autorkę patrzącą tęsknym wzrokiem na wafel ryżowy. W przykładowych jadłospisach też pojawia się żywność wysoce przetworzona która ma wysoki IG.
-zabrakło mi też wzmianki o potreningowym uzupełnianiu cukrów prostych. Rekomendowane są węglowodany złożone - oczywiście się zgadzam.
-Nie pasuje mi natomiast nawiązanie do unikania tłuszczów zwierzęcych na rzecz roślinnych. Tłuszcz sprawia, że wolniej się starzejemy. Raczej zamiast chudej przepiórki polecałabym golonkę z ogromną ilością warzyw.
-Pani Mariola gdy trenowała gimnastykę artystyczną nosiła zawiązaną na palcu nitkę która miała jej przypominać o 'wciaganiu brzucha', chyba chodziło o jego 'napinanie' bo wciąganie osłabia mięśnie.
-Co mnie przeraziło?
Prowadzenie obozu odchudzającego, trenowanie po 6h dziennie i trzymanie diety 1200kcal. Dieta ułożona przez dietetyka... Ja rozumiem, że kiedyś (teraz w zasadzie też) stan wiedzy w Polsce nt. dietetyki leżał i kwiczał, ale skoro, już przynajmniej część społeczeństwa wie, że metabolizm spoczynkowy człowieka to +/- 1250kcal, wie też, że dieta 1200kcal to głodówka! A poza tym liczenie kalorii to strata czasu. Nie chciałabym zapłacic grubych pieniążków za obóz odchudzający z którego wrócę głodna zamiast bogatsza w wiedzę 'jak odchudzać się dalej samemu, aby nie było to głupotą'.
Tyle z mojej strony.
A, zapomniałabym. Też chciałabym spotkać w restauracji Karla Lagerfelda i Paris Hilton.
3 x WOW!
Źródła:
-jeja.pl
-escmedia.pl
-beactive nr2(8)luty2016
Właśnie uczę się do egzaminu z "Żywienia człowieka" na mojej uczelni. I w notatkach od profesora czytam o "diecie 1000 kcal jako najlepszym i najszybszym sposobie odchudzania". Szczerze mówiąc to boję się jacy wyedukowani "dietetycy" i "żywieniowcy" ukończą ten kierunek :/
OdpowiedzUsuńO_o
UsuńMoim zdaniem, liczenie CPM czy PPM jest bez sensu. Jak mogę podbić pod ten sam schemat kogos z nadczynnoscia tarczycy, kogos kto jest zdrowy i trenuje CrossFit, jest zdrowy ale nie cwiczy tylko czasem zrobi tabate, kogos kto ma cukrzyce, kogoś z fruktozemią, insulinoopornościa i nie wiem jeszcze kogo... bez sensu :(
Wiele razy podchodziłam do różnych diet, ale z liczeniem kalorii zawsze byłam na bakier. I w sumie to dobrze, staram się po prostu zdrowo jeść i to chyba jest najlepsza dieta.
OdpowiedzUsuńpewnie! :)
UsuńDieta to nie matematyka. Dieta to nie przymus. Wszystko można robić oby z głowa:) Jestem za tym nie odmawiać sobie wszystkiego,nie popadać ze skrajności w skrajność. Jak zjem czekoladę z orzechami raz na tydzień to zrobię to z przyjemnością i wiem że później spale to przy treningu.
OdpowiedzUsuńPo przejściach z zaburzeniami odżywiania wiem co to znaczy żyć według schematu ''wszystko albo nic'' i to jest schemat który zamyka człowieka w klatce z własnym ograniczeń.
Grunt to znaleźć balans i po prostu cieszyć się życiem.
''Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną,to dawka czyni truciznę'' :)
Więc po raz kolejny pochwalam i zgadzam się z Tobą.
A do tego widzę że jesteś podobnym freakiem ubraniowym jak ja :D :*
Apropo 'wszystko jest trucizną...' oglądałaś 'Wielkie żarcie' ? :P
UsuńAż nie moge uwierzyć, że można znaleźć online 'siostre' bliźniaczke :D :D
Z takim ciałem możesz nosić wszystko ! :D Ja mam wiecznie problem z urojoną oponką i nadwagą, w związku z czym kontynuując moją miłośc do wszelkiego rodzaju koszul, czesto nosze takie które włożone w spodnie albo spódnice lekko sie drapują na wysokości brzucha i jakoś mi od razu lepiej :D aczkolwiek wiem, że lepiej byłoby sie pozbyc tych kilku centymetrów które dostałam od życia w nieoczekiwanym prezencie ;) musze tylko zrobic dla siebie jeden krok wiecej 5 razy w tygodniu :D A teraz łyk Inki i wracam do nauki w oczekiwaniu na kolejny interesujący i wciągający post !
OdpowiedzUsuńDobrze, że dodałaś... UROJONEJ :D
UsuńJak Cie ostatnio zobaczyłam... O_O myśle, co za laska?! W Krasnystawie?! Patrze, o kurcze! znam! :D hihi, ale jak Ci przeszkadza, zgub! Psychiczny komfort jest najważniejszy :) miłej nauki :*
Na kilku metrach kwadratowych chodnika znalazło się za dużo dobrych genów i już chciałaś tą "nieznajomą" zepchnąć z krawężnika?? :p - oponka by mnie uratowała ;) Koniecznie muszę się z Tobą wreszcie umówić na zieloną herbatę i fit porady, jak będę w Krasnymstawie !
Usuńkoniecznie! :*
UsuńKsiążki tego typu to niestety szmatławce :P jeśli chodzi o wiek 50+ ciekawą rzecz robiła moja babcia - pielęgniarka. Jadła przez chyba 2 dni albo 3 chleb razowy z maślanką (to oczywiście nie była dieta odchudzająca) ponoć bardzo oczyszcza organizm i jej jest po prostu lepiej. Do tego uzupełnia braki wapnia - może. Organizm wie co do dla niego dobre. Fajna książka też od niej ale chyba warta do przeczytania w każdym wieku dr Jutta Sembler - "Dieta przy oseoporozie" dużo ciekawostek, które można wprowadzić w żywieniu juz teraz :D
OdpowiedzUsuńoo dziękuje za tytuł, poszukam i postaram się przeczytać :)
UsuńSłyszałam o czymś podobnym - mianowicie o jedzeniu kaszy gryczanej z zsiadłym mlekiem, rzekomo 'kaszą można wszystko wyleczyć' nie wiem ile w tym prawdy, ale może kiedyś wypróbuje bo kasze uwielbiam! :)
Bardzo mądrze napisane:) Kiedyś również rozumowałam w podobny sposób. Rzucanie się na słodycze, a potem głodówka - to była norma. Ale z czasem człowiek mądrzeje. Dotarło do mnie najważniejsze - to dla siebie chcę mieć piękne i przede wszystkim zdrowe ciało. Zaczęło się powoli, ćwiczenia, później regularne treningi no i dieta. Nie restrykcyjna, nie obsesyjna, za to racjonalna i trochę intuicyjna. I widzę olbrzymią zmianę, która może dla innych nie jest tak widoczna, ale wystarczy że ja o niej wiem. Wychodząc z wanny staję nago przed lustrem i uwielbiam to co w nim widzę, czuję dumę że to moje ciało i sama na nie zapracowałam:) Tak jak wspominałam, nie była to spektakularna zmiana, nie zrzuciłam 30 kg, a wręcz przytyłam. Kiedyś ważyłam ok 45 kg przy wzroście 162 cm (typowa skinny fat). Teraz ważę prawie 50, mam mięśnie(!) i parę cm w pasie mniej:) A co najważniejsze jestem szczęśliwa:)
OdpowiedzUsuńgratuluje! :* :)
UsuńKasze to w ogóle dziwne jedzenie. Przez to, że takie popularne w Polsce nie doceniamy ich właściwości jako super food - a są bardzo ciekawe, bo są lekko strawne, bardzo sycące,mają niski indek glikemiczny + super zbalansowane mikroelementy.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kasze! Mi się wydaje, że z Polsce kojarzone są z jedzeniem 'dla biedoty' ale to tylko takie moje własne obserwacje ze stołówki szkolnej :P
UsuńKasza manna też jest spoko ?
Usuńkasza manna to kasza glutenowa o wysokim indeksie glikemicznym :) moim zdaniem - po treningowo - WYPAS :)
UsuńBtw. Dlaczego po treningowo wypas? Po treningu wypada zjeść coś o wysokim IG ? Dlaczego ? ;-)
UsuńPo treningu należy uzupełnić cukry proste (jak najszybciej po treningu) aby nie rozpoczął się katabolizm mięśni i aby przełączyć organizm ze spalania węglowodanów na spalanie tk tłuszczowej. :)
UsuńA jak to się odbywa w sensie fizyko-chemicznym? W czasie treningu spalamy węglowodany, po treningu zjadamy szybko cukier i zaczynamy wtedy spalać zapasy tłuszczu?
UsuńCzy mogę prosić o jakieś popularnonaukowe objaśnienie z komentarzem? :D
Co tam się w nas w środku dzieje? ;)
tu jest chyba dobrze wytłumaczone:
Usuń"Tłuszcz spala się w ogniu węglowodanów!
Ale jak to? Dużo węglowodanów? Na redukcji? Dokładnie! Przekonuje mnie bowiem teoria, że węglowodany spalają się w ogniu węglowodanów. Glukoza będąca produktem rozkładu węglowodanów jest niezbędna w ostatniej fazie utleniania kwasów tłuszczowych, czyli tzw. cyklu Krebsa.
W procesie przemiany materii wolne kwasy tłuszczowe przekształcają się w substancję zwaną acetylokoenzymem A, który powstaje również w procesie glikolizy, a więc oddychania tlenowego z wykorzystaniem glukozy. Aby acetylo-CoA mógł zostać zmetabolizowany, musi najpierw połączyć się z substancją zwaną kwasem szczawiooctowym, który powstaje w procesie przekształcania węglowodanów (glukoza przechodzi w pirogronian, potem w szczawiooctan) lub z aminokwasów. Szczawiooctan w połączeniu z acetylo-CoA daje cytrynian, który podlega kilku przemianom i z powrotem powstaje szczawiooctan. Ten cykliczny obieg szczawiooctanu to właśnie cykl Krebsa.
Zatem przy całkowitym braku węglowodanów spalanie tłuszczu tą drogą będzie utrudnione, a na pewno spowolnione. Szczawiooctan musi być wówczas wykorzystany do produkcji niezbędnej glukozy. Wówczas acetylo-CoA jest metabolizowany do acetooctanu i betahydroksymaślanu – ciał ketonowych zakwaszających organizm, w wyniku którego pogarsza się nasze samopoczucie, stan skóry, pojawia się ból głowy, spada odporność i bolą nas wszystkie mięśnie i stawy."
:) ^^
Taka odpowiedź jest dla mnie w pełni satysfakcjonująca :D
UsuńDziękuję ;)
przy okazji, wpadłam na pomysł na post, wiec to ja dziękuję :)
UsuńA ja Ci mówiłem, że jak nie masz pomysłu na post to ja Ci jakiś podrzucę. No i słowo podtrzymuję :D
UsuńTrafiłam tutaj do Ciebie po sznureczku z bloga Fly Nerd Fit i przepadłam. Kiedy zaglądam na nowego bloga, lubię przejrzeć też starsze posty, tak też zrobiła u Ciebie i... Czytałam, czytałam i przestać czytać nie potrafiłam! Piszesz w naprawdę interesujący sposób, a przy tym prostko, konkretnie i na temat. Wspomnienie posta o pasożytach wciąż sprawia, że mam ciarki i przeraża mnie myśl, że coś we mnie siedzi. Z drugiej strony naszła mnie refleksja: skoro mojego siedzącego w domu kota odrobaczamy co pół roku, a o sobie przy tym zapominamy i kompletnie o to nie dbamy... To chyba coś w tym jest?
OdpowiedzUsuńCóż mogę jeszcze dodać, bardzo mi się tutaj u Ciebie spodobało, na pewno będę zaglądać częściej :)
miło mi to czytac! Zapraszam :*
UsuńPs. teraz razem z kotkiem, odrobaczanko siebie, hihi :)
O i zdjecie nasze ! ♡ swietny post jak zwykle Pepusiu :)
OdpowiedzUsuńzdjęcie zapracowańców być musi :D :D
UsuńWiadomo ! :*
UsuńIle się takich tekstów, o których piszesz, nasłuchałam przez lata trenowania, ćwiczenia i prowadzenia zajęć jako instruktorka. Ostatnio przestałam wgl reagować, bo musiałabym przed zajęciami każdego z osobna nawracać. To akurat czasochłonne. Ręce opadają, gdy widzę ludzi, którzy są chcą zrzucić parę kilo, a wpychają mnóstwo bułek, ciastek, lodów i piją dużo alkoholu. Jednak podczas obiadu proszą o mniejszą porcję.
OdpowiedzUsuńjak moja babcia. zapychajac sie ciastem 'eh ja to wole mieso bez chleba, chleb tuczy' :D :D
UsuńJa dzielę ludzi na 2 grupy, Ci którzy chcą i pytaja i Ci ktorzy wiedza lepiej. Nikogo z błędu nie probuje wyprowadzic, to i tak bez sensu...
No właśnie dlaczego pieczywo tuczy? Ze względu na zawartość węglowodanów czy jest tego inny powód?
OdpowiedzUsuńa tuczy? :P
UsuńPytaj mi się a ja Ci się ;)
OdpowiedzUsuńTakie plotki słyszałem, że jak się chce schudnąć to trzeba odstawić chleb bo pieczywo tuczy :D
Obal mit jeśli trzeba :D
jeżeli ktoś jest insulinooporny, owszem. Odstawiłabym pieczywko ze sniadania na rzecz pieczywa na kolację, przestawiamy w ten sposób organizm na nie czerpanie energii z wegli a z rezerw tłuszczowych. To samo można wprowadzic w przypadku gdy ktoś ma duża nadwage i nie chudnie. Albo chorob autoimmunologicznych. Ale jeżeli ktoś chleb uwielbia i nie ma dużej nadwagi to po co? lepiej odstawic wegle proste :)
UsuńA żebym wiedział co to są węgle proste :P musisz więcej pisać to może wzbogacę trochę moją wiedzę :)
Usuńo, jest pomysł - post z jakimiś podstawowymi pojęciami :) na dniach się pojawi :)
UsuńPati świetny tekst! Nie znam Pani Marioli, jedyne co o niej słyszałam, to że kiedyś była (albo jest?) instruktorką fitness i że obraziła E.Ch. Tyle. Nigdy nie wzbudziła mojego zainteresowania na tyle, abym chciała wiedzieć więcej/ sprawdzić jej programy fitness/ przeczytać książkę itp. Dla mnie świadczy to o tym, że kobieta mnie ani nie motywuje ani nie inspiruje. Za to Ty Pati już tak. Masz świene zadatki na bycie prawdziwie prawdziwą (wiem co pisze) motywatorką! Wiedza, profesjonalizm, pasja - i o to chodzi! Pisz książkę! Raz dwa! ;-)
OdpowiedzUsuńja książkę kupiłam bo była promocja w lidlu i stwierdziłam, że może jakiś kawałek wiedzy zaczerpnę :D A pozatym na mnie działają te ładne okładki... co zrobic :P Gosiu, nawet nie wiesz jak miło mi czytać takie słowa właśnie od Ciebie!! :))) Książka to jedno z moich marzeń! Może kiedyś będzie mi dane je spełnić :P :)
UsuńJa trzymam mocno kciuki i szczerze wierzę w Ciebie Pati! Cudownie się patrzy jak młoda, piękna kobieta tworzy coś wartościowego i nieustannie rozwija siebie - a dzięki temu inspiruje innych. Powtarzam: wierzę w Ciebie! :) :*
UsuńGosiu, jak kiedyś będzie mi dana jakaś szansa - napewno ją wykorzystam! Co więcej, sama postaram się ją sobie stworzyć! Zresztą, na Ciebie się napatrzyłam :D można wszystko! Trzeba chciec :)))
Usuńi dlatego udaje się tylko nielicznym...
OdpowiedzUsuńnajsilniejszym :)
Usuń