2017. Rok w którym tak wiele sobie obiecywałam, przecież 7 to dla mnie liczba magiczna. I jak to czasem bywa, los ze mnie zadrwił. 2017 rok, nie był dla mnie dobry. Ale wiecie co? Dzięki temu jestem gotowa na 2018. Niech nadchodzi, gorszy już nie będzie!
W 2017 roku chciałabym przeprosić wszystkich którzy chcieli mi mówić jak powinnam żyć. Bardzo mi przykro, ale w nadchodzącym roku również nie spełnię Waszych oczekiwań. W każdym kolejnym też nie.
Co zamierzam zrobić w 2018?
- Pracować nad sobą. Pracować. P r a c o w a ć n a d s o b ą. PRACOWAĆ. Mam ogromne zaległości jeśli chodzi o rozwój osobisty.
- Mniej myśleć i analizować. Więcej robić.
- Mniej przejmować się uczelnią.
- Więcej się uczyć.
- Bardziej przykładać się do treningów.
- Więcej czytać
- Dokładniej sprzątać
- Być mną i robić głupie, ale zabawne rzeczy. I dużo mówić. Głupoty też. Co zechce.
- Spełniać marzenia.
Co fajnego zrobiłam w 2017?
- Przebiegłam swój pierwszy oficjalny bieg. Nie jest to 'dumny' dystans, ale jest to coś nowego.
- ^^ Dostałam pierwszy w życiu medal! :D
- Pojechałam do SPA i nic nie robiłam. NIC.
- Jeździłam rowerem w Holandii, i chciałabym namiastkę tego kraju u nas, szczególnie mam na myśli ścieżki rowerowe, zieleń i wodę <3
- Odwiedziłam moje ulubione miasto we Włoszech - Wenecję <3
- Uczestniczyłam w nagraniu do TVP. Fajne przeżycie, zobaczyć jak to wygląda 'od kuchni'.
- Uczyłam się w jednej z najlepszych poradni dietetycznych w Polsce <3 wiąże się to również z tym, że spakowałam się, wsiadłam w busa jadącego na drugi koniec Polski, i na kilka tygodni tam zamieszkałam. SAMA. Udowodniłam sobie tym, że spełnię wszystkie swoje marzenia a już na pewno nigdy z nich nie zrezygnuje ze strachu przed nieznanym.
- Odwiedziłam stołówkę pracowniczą firmy Biesse [jedna z największych w Europie!]
- Obroniłam licencjat z dietetyki i rozpoczęłam studia magisterskie
- Pomalowałam włosy
- Bez pieszczenia się ze sobą, funkcjonowałam we Włoszech. Czyli, jak chciałam omleta - to szłam i prosiłam :D jak chciałam dokładkę cielęcego ozorka - to szłam i prosiłam, bez telepania gatkami 'ojej a co będzie jak nie zrozumie o co mi chodzi'... I skończyło się to tak, że już nawet o Celiakii rozmawiałam z Włochami, we Włoszech, po Włosku. Brawo ja!
- Jadłam ślimaki.
- Zaczęłam chodzić w 'ciapkach' po domu.
- Nauczyłam się robić sobie paznokcie, nawet nie wiedziałam, że to taka oszczędność czasu... no i żadna filozofia.
- Przebadałam kawę z konopii i mówiąc szczerze, pokochałam pić tę 'normalną'.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz