Taki żarcik. Nic nie zaczęłam, byłam zaledwie kilka razy więc żaden ze mnie mors, ale zamierzam bywać częściej i nie tylko w tym sezonie.
Dlaczego się tam udałam? -Zawsze chciałam!
A w nowym roku postanowiłam, że będę się bardzo, bardzo, baarrdzo intensywnie rozwijać. Tak się składa, że aby dokonać rozwoju - należy wyjść poza swoją strefę komfortu. Cieżko wyobrazić sobie mniej komfortowe warunki niż kąpiel w zalewie w środku zimy.
Ps. No ale musicie przynać, że zdolności manulane mam też na niezłym poziomie. ^^ To tylko wymodelowana w wosku proteza częściowa.
A w nowym roku postanowiłam, że będę się bardzo, bardzo, baarrdzo intensywnie rozwijać. Tak się składa, że aby dokonać rozwoju - należy wyjść poza swoją strefę komfortu. Cieżko wyobrazić sobie mniej komfortowe warunki niż kąpiel w zalewie w środku zimy.
Przekraczanie swoich granic to też pojawienie się w miejscu w którym znałam bardzo niewiele osób... i wejście do wody przy temperaturze powietrza -13stopni ...jako jedyna z kobiet. Obserwując otoczenia mam wrażenie, że wiele osób - przynajmniej płci żeńskiej, uważa, że inni się nimi przejmują, zwracają uwagę, patrzą. Jest to poniekąd ograniczające i krępujące. Choć dla innych pewnie to stan pożądany :-D
Tak nie jest, każdy jest zajęty sobą i ma gdzieś to co robicie, czy biegacie, czy pocicie się na siłowni, czy wchodzicie w zimie do przerębla czy może macie na czterech literach najmodniejsze w tym sezonie legginsy idealnie podreślające wasze walory, czy wręcz przeciwnie - uwydatniające wasze braki - między innymi w charakterze.
W tym wypadku, morsowanie jest też wyjątkowo mało lanserskim sportem ponieważ każdemu jest zimno i myśli tylko o sobie i o tym, by się rozgrzać i przebrać w suche ubrania.
Lubię być z siebie zadowolona, to dodaje mi powera, a morsowanie mi to umożliwia.
Czytając o morsowaniu trafiłam też na wzmianke o rzekomym zaprzestaniu bólu w stawach oraz lepszym samopoczuciu przy astmie i alergii skórnej. Mam ogólnie problemy i z bólami migrenowymi i z 'łupaniem w kościach' od wielu, wielu lat, mam astmę - o której chyba nawet nikt do tej pory nie wiedział bo raczej mi nie przeszkadza... no i bardzo, bardzo wkurzające problemy ze skórą. Jeśli chodzi o łupanie w kościach i bóle stawowe - przeszło :) Jeśli chodzi o skóre - ciągle modyfikuję dietę więc nie wiem co mi pomaga :P
Nie wiem jak większość z Was, ale ja strasznie nie lubie zmian. Gdy jest 'dobrze' chciałabym, aby wszystkie dni były takie same. Stety/Niestety 'jedyną stałą jest zmiana' więc pozostaje mi tylko się z nią oswoić. Nie jestem typem człowieka który 'spoczywa na laurach' chcę ciągle więcej i lepiej więc tym bardziej w Nowym roku (NOWY ROK, NOWA JA :P) postanowiłam robić rzeczy których nigdy wcześniej nie robiłam - taki rok 'pierwszych razów'. I mam nadzieje, że kolejne lata też takie będą. Bo gdy coś zrobię po raz pierwszy - czuję, że mam moc!
Jestem trochę takim dzikusem, takie same uczucia towarzyszyły mi, gdy zapisywałam się na studia podyplomowe, na kurs trenerski - choć od dawna chciałam go zrobić, gdy przyszło 'co do czego' trzeba było wsiąść w busa i zwyczajnie tam pojechać - bałam się. Zastanawiałam po co mi to było... jak ja sobie poradzę - pewnie będę najgorsza. Tam będzie tyle obcych ludzi, jak z takimi rozmawiać...
Podobnie gdy jechałam na trening do Ewy Chodakowskiej - obiecałam sobie, że zrobię to. I oczywiście pełna obaw po nieprzespanej ze stresu nocy, jechałam jak na ścięcie - tyle obcych ludzi!
I jakoś nikt mnie nie zjadł. Tak samo gdy pierwszy raz pojechałam w góry (no dobra nie pierwszy, ale pierwszy raz po nich spacerowałam) i zupełnie na spontanie wdrapałam się na szczyt. Schodząc miałam ochotę płakać. Po co? Na co mi to było?! Mogłam przecież zostać w domu i 'pierdzieć w stołek'
Nie wiem w którym momencie mojego życia mi się to zrobiło - chyba całkiem niedawno, bo kiedyś nie straszne mi były zmiany. I teraz czas do tego wrócic! To moje wyzwanie!
Nie wiem, czy i Wy tak macie, ale zawsze w dzień w który coś mi się uda - czuję, że mogę góry przenosić. Euforia. I can do it! ...a potem wstaję rano następnego i '...oj w zasadzie nic takiego nie zrobiłam, każdy by to zrobił, gdyby tylko chciał, z czego ty się głupia cieszysz...'
Tak czy inaczej. Mogłam być przecież wesołą grubaską robiącą protezy zamiast iść na dietetykę i spełniać swoje marzenia. Nic wielkiego by się przecież nie stało... Dla świata może i nie. Ale jak wyglądałby wówczas mój świat?
Mogę Wam powiedzieć jedynie, SPEŁNIAJCIE SWOJE MARZENIA, idzcie za głosem serca i nie bójcie się. Nic nie jest straszniejsze, niż życie ktorego wieść nie chcemy.
Jak czytam ten tekst to widzę siebie ;-)
OdpowiedzUsuńNie znam Cię ale z tego co mogę wywnioskować z bloga to musisz być bardzo interesującą osobą ;-)
PS. Morsowania jeszcze nie próbowałem ale zimne prysznice to moja specjalność :-D
Właśnie spotykam sie, ze stwierdzeniem, że jestem nudna :D
UsuńTo chyba taką opinie o Tobie mają osoby, których szczytem ambicji jest przeżywanie komentarzy na facebooku.
OdpowiedzUsuń:P
UsuńZ każdym dniem mam wrażenie jakbyśmy miały więcej wspólnego niż mi się wydawało! :-) Czyżby jakieś zagubione bliźniacze dusze? :D
OdpowiedzUsuńNiebawem będę mówić Ci siostro :D
nie widze nic przeciwko! :*
Usuń:) Jak czytam Twojego bloga w wolnych chwilach, popijając przy tym zawsze zieloną herbate, to uśmiecham sie i myśle sobie, że świetnie, że tworzysz sobie "swój kawałek podłogi", że przeżywasz życie, a nie tylko żyjesz. Gratuluje Ci tego i życze żebyś dalej konsekwentnie realizowała siebie i swój pomysł na życie :)
OdpowiedzUsuńmasz w tym swój udział!! :))
UsuńBardzo skromny ;) ale miło mi to czytać! ;*
Usuńa właśnie, że nie skromny! Dla mnie to był 'duzy kop' :)
Usuńmasakra, mogę tylko powiedzieć, ze podziwiam wszystkich morsów :)
OdpowiedzUsuńzapraszamy w wolnej chwili :)
morsowanie to pikuś! Ostatnio zobaczyłam chodzenie po rozzarzonych węglach... to dopiero masakra! :)
UsuńBardzo motywujące.
OdpowiedzUsuń"Nie wiem, czy i Wy tak macie, ale zawsze w dzień w który coś mi się uda - czuję, że mogę góry przenosić. Euforia. I can do it! ...a potem wstaję rano następnego i '...oj w zasadzie nic takiego nie zrobiłam, każdy by to zrobił, gdyby tylko chciał, z czego ty się głupia cieszysz...'
- nie myśl tak. Naprawdę jesteś wielka, że się na to wszystko zdecydowałas i dajesz radę z nowymi rzeczami. Jest wiele osób, które tylko chcą, a nie dają rady...
Pozytywnie Ci zazdroszczę :)
Staram się jak mogę poprawiać swoje 'niedociągnięcia' w myśleniu, może z czasem mi się uda to wyeliminować :)
Usuńdziękuję za te słowa :*
Niestety ja mam potworny problem z wyjściem ze strefy komfortu. Tak już mam, że leniuszek ze mnie.
OdpowiedzUsuńW każdym razie podziwiam te zimowe kąpiele - serio :)
jejwysokoscksiazka.blogspot.com
Gdybyś była z moich okolic... siłą bym Cie ze sobą wyciągnęła! :)
Usuń