"Wydawałoby się, że nagła eliminacja nadmiaru przedmiotów będzie miała taki sam efekt, jak drastyczne zmniejszenie liczby kalorii - być może nastąpi chwilowa poprawa, ale nie na długo. To pozory."Jako samoistny zapłonowieć. Samo odpalający się człowiek... juz podczas czytania zaczęłam porządkować szuflady biurka, planować powyrzucanie części ubrań, zbędnych gadżetów i zwykłych śmieci które zamiast wyrzucać - gromadzę.
I zdałam sobie sprawę, że mimo, iż nie jestem sentymentalna od lat (tak, powyrzucałam Walentynki z podstawówki dobrych kilka lat temu) to mam zbyt wiele rzeczy. Gdy pierwszy raz 'zapuszczałam korzenie' obwiesiłam 3/4 pokoju różnego rodzaju pierdołami, może i w moim pokoju czuć było 'przepływ dobrej energii' ale gusta z czasem się zmieniają. I dziś chcę mieć dużo mniej rzeczy, aby ta dobra energia sprawniej przepływała, a ja abym miała mniej roboty. Zbieractwo jest chorobą - pamiętajmy o tym!
Dlaczego segreguję rzeczy (nie będę oszukiwać - dlaczego segreguję KSIĄŻKI i chowam je do pudeł, pomimo, że tyle lat leżały na regale nikomu nie przeszkadzając?).
Nie mam czasu. Poważnie. Wytarcie kurzu z szafki mokrą szmatą zajmie dużo mniej czasu niż podnoszenie każdej jednej rzeczy, przecieranie i odkładanie jej na miejsce. O odkurzaniu książek (studiuję już 6ty rok, w tym bywały okresy gdy studiowałam dwa kierunki jednocześnie... i prędko edukacji kończyć nie zamierzam a więc moja biblioteczka jeszcze urośnie w siłę) już nie wspomnę. Bardzo dużo czytam w postaci e-booków, kupuję w formie papierowej tylko te książki które są mi naprawdę potrzebne lub będą...
Dlaczego w trakcie czytania 'Magii sprzątania' miałam tę pozycję po prostu zamknąć i wyrzucić?
No dobrze, nie wyrzucić - bo nie jest moją. Ale oddać i już nigdy do niej nie wracać.
Autorka napisała, że książek należy się pozbyć. Bardzo mi się to nie podoba. Nie rozumiem JAK można 'od tak' wyrzucić książkę. Twierdzi, że nigdy nie wrócę do książek w których połowie utkwiłam, że książki których czytanie odkładam w czasie też pozostaną nieprzeczytane. C o o n a m o ż e o t y m w i e d z i e ć ? Czytam po kilka książek 'na raz' ostatnio przeczytałam powieść fantasy którą dostałam od babci gdy miałam jakies... 11lat? Czytam co chcę, kiedy chcę i wbrew wszelkiej logice, zamierzam to robić dalej.
I zamierzam się z tego tłumaczyć dokładnie w taki sposób jak alkoholik ze swojego alkoholizmu. I nigdy, żadnej książki nie wyrzucę.
Dzieło Marie Kondo też w pewnym momencie miałam ochotę odłożyć 'na potem'. Ciekawe czy ją również kazałaby wyrzucić ;-)
Ale tak. Moja biblioteka zostaje pochowana. Mniej na widoku, znaczy lepiej. Tu zgadzam się z autorką w 100%. Mniej na półkach znaczy lepiej, przejrzyściej, wygodniej.
Temat jest bardziej złożony niż sądziłam.
Dlaczego nigdy (nigdy przed rozpoczęciem lektury) nie wpadłam na to, że jako zwolenniczka 'czystej diety', 'czystych myśli' nigdy, ale to n i g d y nie zasugerowałam nikomu, aby przed rozpoczęciem odchudzania oczyścił swoją przestrzeń?! Przecież 'czysta przestrzeń' to bardzo ważny składnik 'czystego życia'.
Już jakiś czas temu zauważyłam, że coś się zmienia. Taki bałaganiarz jak ja - zaczyna irytować się gdy wokół są porozrzucane rzeczy... nawet gdy tymi 'rzeczami' są książki podczas sesji. Może wraz z wiekiem mój mózg przestał panować nad chaosem? Nie wiem, ale wiem, że skoro podchodzenie 'na czysto' do odchudzania przynosi wspaniałe rezultaty, to utrzymywanie czystej przestrzeni wokół również nie zaszkodzi. Przecież w zbijaniu wagi chodzi o zdrowie i dobre samopoczucie :-)
I mamy pewność, że żadna czekolada nigdzie się nie zaplącze ;-DJestem chyba 'żywym' przykładem na to - że każdy czytelnik, czyta z danej publikacji to, co chce wyczytać ;-D
Źródło:
-'Magia sprzątania' Marie Kondo
Książka jest jak lustro, gdy zajrzy do niej małpa to nie wyjrzy z niej apostoł.
OdpowiedzUsuńJa przeczytane książki oraz te niedoczytane bo okazały się zbyt nudne, słabe itd. oddaje nieodpłatnie do biblioteki.
Bo z rzeczami to jest tak... im mniej ich mamy tym bardziej o nie dbamy. Jak masz 10 kubków i jeden Ci się zbije to się nie przejmujesz bo masz jeszcze 9. Jak masz tylko jeden to troszczysz się o niego tak żeby Ci się nie stłukł. Z ciuchami możesz mieć pełną szafę ale i tak nosisz w kółko te 3 ulubione bluzki.
Minimalizm fajny jest. Poza tym im mniej masz tym potem łatwiej przy przeprowadzce ;)
nie zgodzę się - pamiętam o każdej jednej książce którą pożyczyłam i 'komuś się zgubiła' takie osoby są u mnie zawsze na przegranej pozycji :) oddanie do biblioteki - ma sens! Ale ja marzę o własnej :)
UsuńChcesz robić z domu księgarnię? Miejsce książek jest w bibliotece. Wiedza z książki powinna być w głowie. Wiedza, która nie ma zastosowania jest bezużyteczna. Jak mi ktoś nie oddał książki to się cieszę jak cholera. Problem z głowy ;)
OdpowiedzUsuńchce a w zasadzie planuje miec pokój w którym dookoła beda tylko książki a na srodku biurko.
UsuńDla mnie taka osoba juz jest spalona! :D
Nie czytałam książki, ale dużo się o niej naczytałam i nasłuchałam. Musze przyznać, że niektóre "pomysły" są dla mnie nie do pomyślenia, jakoś nie wyobrażam sobie chować moich książek, lubię mieć je wszystkie na półkach. A czysta przestrzeń to dla mnie po prostu porządek, gdy wszystko jest ładnie poukładane, wtedy rzeczywiście czuję się zdecydowanie lepiej. U mnie bałagan pojawia się nie wiadomo skąd, też jestem bałaganiarą, ale zawsze po tym etapie zabieram się za gruntowne porządki i zostawiam tylko to co powinno być, a niepotrzebne rzeczy wyrzucam lub oddaję :) A te czekolady czasami są dobre, aby ćwiczyć naszą silną wolę. Ja tam lubię mieć czekoladę w domu na pokusę, a jaka duma mnie rozpiera, gdy wiem, że nie mogę jej zjeść i tego nie robię, później częstuję nią gości a ja jestem zadowolona że jej nie tknęłam :D
OdpowiedzUsuń