Menu
niedziela, 23 lipca 2017

Dlaczego mamy tylu bezrobotnych magistrów?

Każdy student +/- z mojego rocznika zna odpowiedz na to pytanie. Udaje tylko, że nie zna bo prawdopodobnie jest mu dobrze tak jak jest.
[ale od każdej reguły są wiadomo, wyjątki]
99% studentów, których ja poznałam, traktuje studia jak przedłużenie dzieciństwa.
Bycie studentem to tak samo jak bezrobotnym, tylko rodzice są z Ciebie dumni.
Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami. Doskonale pamiętam czym się zajmowałam na studiach dziennych. Nie była to ani nauka, ani chodzenie na zajęcia.
Części dzieciaków zaczyna dziać się źle w głowach gdy wyprowadzają się od rodziców, zwłaszcza tych 'surowych'. Większe miasto, zajęc tyle co kot napłakał, mama nie pyta czy lekcje odrobione... ;-D
Trzeba trochę poudawać, że się uczymy i jest nam mega ciężko a potem... wrócić z papierkiem do dumnych rodziców i rozpocząć wesołe życie bezrobotnego. Bo w sumie 'teraz nie wiem co dalej  robić z życiem'. I potem mega zdziwienie, dlaczego pracodawca nie czeka na nas z otwartymi ramionami aby dać nam pracę, najlepiej na 'wysokim' stanowisku.
Przecież dziadkowie tak obiecywali, że jak zrobisz mgr to dopiero będzie. Mi też tak mówią - co jest dla mnie totalnie śmieszne, bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że więcej niż do tej pory już ze studiów nie wyciągnę i mówiąc szczerze... są straszną kulą u mojej nogi. Straszną. [nie, inne/lepsze czasy w których studia będą 'czymś' jak twierdzi moja babcia - już nie przyjdą. Macie moje słowo]. Gdy jeszcze studiowałam TD jeden z wykładowców powiedział nam, żebyśmy wiele nie oczekiwali nawet po 'takim' kierunku. Bo studia tylko wskazują drogę. A reszte musimy zrobić sami. Zapamiętałam.
Studia nie są obowiązkowe, więc jeżeli już idziesz, to idz na coś co Cię interesuje, żebyś się tam nie męczył. Nawet jeśli będą Ci mówić, że to gównokierunek. Mi też tak mówili. O dziwo za drugim razem. Za pierwszym gdy szłam na narawdę gównokierunek - wszyscy mi gratulowali. Jeszcze do tej pory czasem rodzice 'kogoś ze znajomych' pytają kiedy skończę tę dietetyczne głupoty bo przecież mam 'taki fach w ręku'! To dowodzi tylko temu, że nie rozumieją świata w którym żyją. Wina niczyja, ale te 'z dupy' rady mogliby zatrzymać dla siebie ;-)

Dlaczego skoro mam takie zdanie, ja poszłam na studia? Bo poszłam i cieszę się, że to zrobiłam... Nie mogłabym być dietetykiem, bez studiów, a chcę być dietetykiem.

Idz na to, co Cię serio interesuje. Przemyśl to dobrze. Na studiach oprócz chodzenia na zajęcia działaj w SKN, ucz się języków, inwestuj w kursy, rozwijaj się.
Rób co chcesz, ale rób to dobrze. I miej plan.
Nie martw się, gdy plan się zmieni. Moje plany zmieniają się co chwila. A ostatnio życie całkiem mi się przewróciło... Ale czy to źle? Zobaczymy. Zawsze lepiej mieć 5 alternatyw na to co będziemy robić po skończonej edukacji niż żadnej.

Dziś już nawet Medycyna, Weterynaria ani Prawo nie gwarantują Ci zatrudnienia. Ostatnio usłyszałam, że inż. przed nazwiskiem to dopiero coś! Prawdziwy fach w ręku a nie wiedza ogólna. Wiedza ogólna? Na każdych studiach są 'zapychacze' od wiedzy ogólnej. A fachu w ręku nie gwarantują żadne studia. Znam inż. na bezrobociu i z raczej bardzo słabymi perspektywami. I mam znajomych z lic. z pedagogiki którzy wyśmienicie sobie radzą.
A fach w ręku to zapewnia Zasadnicza szkoła zawodowa. I takich ludzi z fachem w rękach właśnie nam brakuje. Tu się mogę zgodzić. W razie gdyby ktoś chciał szybko zdobyć zawód ale rodzice na siłe pchają go do LO [przecież nie możesz być gorszy niż Seba i Dżesika sąsiada spod 7!] niech im uświadomi, że ludzie po zawodówkach też robią maturę i kończą studia. Żaden problem, no chyba, że taaki wstyd dla rodziny!

Na studiach pracuj na swój sukces, swoje szczęscie i swoje wymarzone życie a nie dyplom który rodzice co prawda będą mogli sobie powiesić w salonie... ale nic poza tym. Do czasu gdy jeszcze 'są rodzice' nawet wiszący na ścianie dyplom daje rade. Ale kiedyś trzeba dorosnąć a wówczas... można obudzić się z ręką w nocniku.



8 komentarzy:

  1. Kiedyś magister coś znaczył. Dzisiaj magistrami "za psami" można rzucać. Na rynku istnieje mnóstwo uczelni prywatnych gdzie czasami trudno znaleźć jakiś przyzwoity poziom😉 wybór kierunki jest ważny, ale wybór miejsca zamieszkania też. Znałam gościa, który studiował filozofię i wrócił po studiach do Krasnegostawu. Ciekawe dlaczego nie znalazł pracy 😉 dietetyka jest teraz na topie, ale z czasem"na rynku" zostaną najlepsi (Patrycja Ł.)czas zweryfikuje czy tytuł magistra idzie w parze z umiejętnościami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dietetyka na topie?
      Nie sądzę bo ofert pracy dla dietetyków jak nie było, tak nie ma.

      Usuń
  2. Bo dietetyka to raczej własna działalność niż etatyzm.
    Znasz jakieś firmy, które zatrudniają dietetyków ? Jaka branża, jaka firma, może potrzebować dietetyka? Kto skorzysta z oferty takiej firmy ? Raczej to ludzie korzystają prywatnie z ofert dietetyków gdy mają problemy z nadwagą. Nie słyszałem jeszcze o koncernie zajmującym się odchudzaniem ludzi :)

    "To dowodzi tylko temu, że nie rozumieją świata w którym żyją."
    Prawda. Gdy chciałem się uczyć dwóch języków podczas studiów to ojciec mi mówił, nie zawracaj sobie tym głowy. Skończ studia wtedy będziesz inżynierem i sobie poszukasz pracy jako inżynier. Taaa, gdybym go posłuchał to w ogóle byłbym w czarnej dupie.

    Czasy komuny się skończyły. Kiedyś był nakaz pracy. Kończyło się studia szło się do państwowej firmy i tam się dostawało pracę bez względu na to czy się coś umiało czy nie. Rodzice z pokolenia PRL nadal tego nie rozumieją. Wolny rynek to wciąż dla nich abstrakcja. Pracownik musi przynosić zysk a dyplom akurat nie wiele w tym pomaga.
    Pracodawcę nie interesuje ani dyplom ani doświadczenie zawodowe tylko umiejętności, które szybko można spieniężyć.

    Ja pojechałem do Norwegii bo chciałem się załapać na jakiś staż dla absolwentów w branży naftowej. Pech chciał, że 3 miesiące przed moim przyjazdem drastycznie spadły ceny ropy i zamiast zatrudniać pracowników i wprowadzać nowe programy dla absolwentów, firmy zaczęły zwalniać. Minęły dwa lata i branża olejowa nadal kuleje. Pozostało mi się przebranżowić co właśnie robię.

    Co do zasady "rób co lubisz a nigdy nie będziesz musiał pracować" to się z tym nie zgodzę. Nie każde hobby jest dochodowe. Mogę np lubić sklejać orygami i być w tym dobry. Ale czy ktoś mi z to zapłaci? Nie sądzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, są takie firmy i aktualnie w jednej takiej się znajduję, pewnie o tym napiszę :)

      Jest ich całkiem sporo zresztą jeśli mowa o firmach cateringowych a i szpitale zatrudniają po kilkunastu dietetyków. Nie każdy a nawet z moich obserwacji tylko nieliczni są w stanie poprowadzić własny biznes, a dietetykami mogą być mega dobrymi.
      Ja myślę, że i z origami można trzepać kasę, pisać o tym książki, szkolenia, webinary, blogi i wszystko co dusza zapragnie, pytanie gdzie poszukać na to rynku i czy potrafimy to sprzedać. Chociaż są ludzie którzy potrafią i tira pełnego śmieci opchnąć z zyskiem a czego się nie dotkną zamienia się w złoto. Widać po 'dzisiejszych celebrytach' :)
      i tej umiejetnosci im zazdroszczę!

      Usuń
  3. O szpitalach właśnie myślałem, ale nie wiedziałem, że firmy catheringowe zatrudniają dietetyków.

    "Ja myślę, że i z origami można trzepać kasę, pisać o tym książki, szkolenia, webinary, blogi i wszystko co dusza zapragnie, "

    Pytanie czy dochody płynące z tej aktywności są adekwatne do wysiłku. Może się okazać, że w innej branży o wiele łatwiej można zarobić większe pieniądze.

    "Chociaż są ludzie którzy potrafią i tira pełnego śmieci opchnąć z zyskiem a czego się nie dotkną zamienia się w złoto."
    Pytanie czy wciskanie tandety będzie zgodne z Twoim sumieniem. Można przecież importować z chin zabawki z rakotwórczego plastiku i sprzedawać to dzieciom. Ale czy będziesz się z tym dobrze czuć.

    Wiem, że wszystko można opchnąć, ale nie przy każdej aktywności, każdym środowisku będziemy się czuli dobrze.

    Ja też niektórym zazdroszczę zdolności biznesowych ale z drugiej strony wiem, że to nigdy nie jest praca na 8 godzin.

    OdpowiedzUsuń
  4. o to fakt, zgoda z sumieniem jest najważniejsza. Myślę, że wówczas zawsze znajdzie się jakiś sposób na życie :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że najważniejsza podróż jaką każdy musi odbyć to podróż w głąb samego siebie. Trzeba dobrze poznać siebie i odpowiedzieć sobie na pytanie co czyni mnie szczęśliwym.
    Bo ja z biegiem lat nauczyłem się, że pieniądze nie dają szczęścia tylko luksus.

    OdpowiedzUsuń