1,5roku temu, gdy dowiedziałam się, że choruję na Endometriozę, dołączyłam na fejsie do grupy chorujących kobiet. Liczyłam na fajne sposoby na brak siły, mgłę mózgową, brak energii i chęci, jakieś fajne ćwiczenia na mięśnie dna miednicy, sposoby na radzenie sobie ze stresem i podbicie progesteronu... ogólnie na coś co mi pomoże!
Z czym się spotkałam?
1. Znowu przytyłam 2kg, to przez endometriozę.
2. Nie mam siły wstać z łóżka, czuję się tragicznie, wszystko mnie boli, że też muszę chorować!
3. Dostałam dziś okres, wzięłam l4, nie ma mi kto zrobić herbaty a sama nie mam siły wstać - to wina Endo.
4. Znów wyszły mi tragiczne wyniki krwi, to wszystko Endomenda.
5. Poszłabym na siłownię ale przez Endo nie mam siły.
Co wywnioskowałam?
1. Powinnam być gruba i mówić, że jestem chora!
2. Powinnam leżeć w łóżku i nawet nie próbować z niego wyjść.
3. W okres to już w ogóle. Niech służba zdrowia zapewni mi jeszcze gosposię która doniesie mi herbatę.
4. Powinnam jeść co mi się podoba i zganiać tragiczne wyniki na chorobę. A potem jeszcze zagryźć to frytkami i popić browarem
5. Nie powinnam uprawiać żadnych aktywności bo przecież jestem k*rwa chora.
Są kraje, w których kobiety z endometriozą nie muszą w okres przychodzić do pracy. [okres przy Endo to choroba, jak twierdzisz inaczej to podczas porodu pomyśl o tym, że powinnaś teraz wstać i iść do pracy. Tak czują się endo kobiety co 28 dni, i wstają i idą!] Są kraje w których kobiety chorujące uznane są za niezdolne do pracy i dostają normalnie... rentę.
Wierzcie lub nie, kobiety w PL raczej nigdy nie będą się ubiegały o głodową rentę, ale jeśli ustąpicie im miejsca w tramwaju podczas 'tych dni' i podacie kubek gorącej herbaty, zrobicie im mega przysługę.
Endo jest chorobą autoimmunologiczną. O nieznanej przyczynie. Czyli. Wszystko jest okej, ale kobiety chorują. Obserwuje się, że niekiedy choroba ta jest dziedziczona. Czy więc możemy powiedzieć, że choroby autoimmunologiczne są zapisane w genach?? NIE.
Na przykładzie Hashimoto.
- W czasopiśmi 'Thyroid' z 2003r na temat wpływu promieniowania na choroby autoimmunologiczne opisano, iż 81% dzieci które żyły na Ukrainie w rejonie dotkniętym skażeniem - miało przeciwciała przeciwtarczycowe. Natomiast w innej, oddalonej części Ukrainy posiadało je zaledwie 17% dzieciaków pomimo, genetycznych i kulturowych podobieństw między obiema grupami.
- W 2015 r na Sycylii przeprowadzono badanie wskazujące, iż grupa ludności mieszkająca w pobliżu zakładu petrochemicznego - częściej chorowała na zgrubienia tarczycy i Hashimoto.
Istnieją geny prowadzące do rozwinięcia choroby autoimmunologicznej, ale badania w dziedzinie epigenetyki pokazują, że czynniki środowiskowe mają wpływ na ekspresję genów.
Tak więc, jeśli cierpisz na chorobę autoagresywną - sam ją sobie wyindukowałeś(aś) nawet, jeżeli jesteś nią obciążony genetycznie.
I Ty sam, możesz wziąć za nią odpowiedzialność i ją zatrzymać. Na pocieszenie wspomnę, że prawdopodobnie czynnik ją wywołujący nie jest związany z rejonem zamieszkania a więc łatwiej go wyeliminować. Na początek, wystarczy chcieć.
Zgadzam sie! Mam zdiagnozowana insulinoopornosc.. nie jest latwo ale wszystko zalezy od nastawienia :) mozna zalagodzic paskude i normalnie zyc :) Diagnoza nie zawsze oznacza koniec swiata. Bardzo czesto wymaga zrobienia kroku wstecz, zastanowienia sie co moge zrobic zeby bylo lepiej i dzialania! :)
OdpowiedzUsuńno jasne! najgorzej to nie zrobić nic... Zresztą, nie, najgorzej nie zrobić nic! ;/
UsuńWpis dający do myślenia. Dzięki.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCiesze sie, ze tutaj trafilam. Warto od czasu do czasu uswiadomic sobie, ze to jak bedzie wygladalo nasze zycie zalezy w 90% procentach od nas. To duza wiekszosc, wiec i ja ciagle walcze o 'czyste okna, zeby jak najwiecej slonca do mnie wpadalo'. Fascynuja mnie takie osoby jak Ty, ktore otwarcie potrafia mowic o swojej chorobie i jednoczesnie podejsc do nich jak HERO. Wiem, ze i Ty masz swoje smutne momenty, kiedy watpisz, ale co do jednego nie mam cienia watpliwosci: warto otaczac sie Twoja osoba, bo dajesz moc energii. Pozazdroscic Twoim znajomym! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńjasne, że mam! Czasem jest tak, że na 7 dni przez 6 nie mam siły wstać z łóżka i leże i przez kilka godzin się nad sobą użalam. Ale wstaje. Wstaje i mówie 'dobra, wystarczy na dziś, życie czeka' i idę, i robię. I to mi właśnie najbardziej pomaga! :)
UsuńTo wieczne narzekanie... Skąd ja to znam? Czasami sama przegrywam z nim walkę ;)
OdpowiedzUsuńWpis ciekawy, aczkolwiek zwiększyłabym czcionkę albo zmieniła, bo niekomfortowo się czyta! Ja jestem ślepa i dla mnie jest za mała :D E.
nie umiem tego zrobić, ale przy okazji poproszę o pomoc :)
UsuńKobieta jednak ma ciężkie życie. Jedyny sposób na choróbsko to chłopak lub mąż. Współczuję Ci, najgorsze że chyba to nie do wyleczenia jest.
OdpowiedzUsuńNo niestety nie...
UsuńMam to samo z hashimoto... z grupy na haszimotek wypisałam się po tygodniu czytania tekstów "pokłóciłam się z mężem - myślicie, że to haszi?" "nie chce mi się ćwiczyć, co to haszi ze mnie robi..." "znowu zjadłam kubełek lodów czekoladowych - przez to haszi nigdy nie schudnę"
OdpowiedzUsuńwrrr... serio??
Wystarczy chcieć! Dokładnie! I przestań sobie wmawiać, że to choroba tobą kieruje...
choroba to przykra sprawa, jasne. Ale do cholewy, choroba za mnie życia nie przezyje a przez jakiegoś g*wniaka - chorobę, życie zmarnować? Szkoda! :)
UsuńPopieram :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSłyszałam o endometriozie, ale w gruncie rzeczy nie rozumiałam jej. Współczuję. Dwa razy rodziłam, więc porównanie do mnie trafiło. Jednak masz rację,nie można zwalać wszystko na chorobę. Sama wiem po sobie ile daje nastawienie. 😃 Życzę, bys zawsze miała dobre nastawienie i była pełna pozytywnej energii 😘
OdpowiedzUsuńNiestety duża część osób z problemami zdrowotnymi znajduje sobie takie usprawiedliwienia. A tak naprawdę, gdyby tych problemów nie było to wymówki i tak by się znalazły, tacy już jesteśmy :(
OdpowiedzUsuń